Category
🎥
Short filmTranscript
00:00:00KONIEC
00:00:30KONIEC
00:01:00KONIEC
00:01:04KONIEC
00:01:10KONIEC
00:01:12KONIEC
00:01:14KONIEC
00:01:24KONIEC
00:01:26Starosta Braindl i powiedział, masz jeden dzień dla siebie.
00:01:30Jeden dzień.
00:01:32Od Wiednia do Lwowa możesz robić w prawie co uważasz za słuszne.
00:01:41Wiecie, Szela, zniesienie ustroju pańszczyzny jest na wyciągnięcie ręki.
00:01:46Niedaleko.
00:01:48Co zrobicie, będzie dobrze.
00:01:51Wyszedłem w śnieg ścieżką, nią dużo chodziłem wtedy.
00:01:56Szedłem na piechotę do domu.
00:02:00Co byś zrobił w jeden dzień?
00:02:05A ty?
00:02:07Co byś zrobił w jeden dzień?
00:02:09Ja?
00:02:14W jeden dzień?
00:02:16A po co właściwie mi takie coś?
00:02:18Masz jeden dzień, 24 godziny, żeby urządzić sobie świat po swojemu.
00:02:23Rozumiesz, cieciu?
00:02:26A może do zarządu jakiejś spółki mógłbym wejść?
00:02:29I mieć na kurwy i karoce i baden baden?
00:02:32I na wszystko bym miał wyjebane.
00:02:34A mnie się nikt nie pyta?
00:02:38A, bo pan, panie diable uważa, że kobiety są tylko, żebym lekko dawać, prawda?
00:02:44A ty co byś zrobiła?
00:02:49Ona by zrobiła.
00:02:50Już uważaj, jak robi akurat.
00:02:52No nie zabiłabym na pewno.
00:02:54Nie mów mi takich rzeczy.
00:03:01Nie chcę już takich rzeczy słuchać.
00:03:02Ja się z tym, co mówisz wcale, a wcale, a wcale nie zgadzam.
00:03:05Oddawaj skurwesejne tabletki!
00:03:10Wstaję rano i zapierdalam po łokcie!
00:03:18Opieram głowę na łokciach po lunchu!
00:03:22A potem marzę o urlopie!
00:03:26Winko wieczorem i spać!
00:03:30Spać sobie!
00:03:30Spać!
00:03:33Spać mi daj wreszcie!
00:03:38Chcę moją tabletkę.
00:03:42A nie takie rzeczy straszne.
00:03:46Gdzie jest mój dobry, poczciwy mąż?
00:03:50Willy.
00:03:52Oddaj mi Williego.
00:03:56Willy gada do mnie.
00:03:58Cały czas i mówi, jeszcze wyjdziemy na swoje.
00:04:23Dobry wieczór.
00:04:25Dobry wieczór.
00:04:26Co mogę dla Państwa zrobić?
00:04:28Spokojnie, nic jeszcze nie robimy.
00:04:34Co Państwo robicie?
00:04:36Czy w życiu?
00:04:37Błąd!
00:04:39Błąd!
00:04:41Wielki w naszym życiu błąd.
00:04:43Chodzi o prekaryjne umowy o dzieło, prawda?
00:04:46No chodźmy stąd.
00:04:46Proszę Cię, ja już nie mogę!
00:04:49Ja pozrywałem wszystkie kontakty towarzyskie z ludźmi, którzy mają mieszkania.
00:04:52Ja nie chodzę do tych mieszkań, bo im zazdroszczę.
00:04:54Oczywiście jednocześnie mając ich w głębokiej pogardzie.
00:04:57Ich gust chujowych z Ikei mebli.
00:04:59Bank będzie musiał sprawdzić parę rzeczy tak...
00:05:01Nie róbcie tego, nie róbcie tego na początek.
00:05:03Aaaa, spokojnie.
00:05:04Nie, nie, nie, nie robimy.
00:05:08Nie ma nic, co mnie bardziej frustruje w sytuacji.
00:05:11Oczywiście jako osoba wrażliwa przeskalowuję ten problem, ale nie, nieprawda.
00:05:19Ja, człowiek kontra dwa miliony złotych.
00:05:24Całe moje życie.
00:05:27Dziewczynka z biletem miesięcznym na autobus.
00:05:30Dziecięce depresje, lęki.
00:05:32Zeszyty, książki nieoddane do biblioteki.
00:05:35Egzaminy, nieodrobione zadania.
00:05:37To się jakby wszystko podrywa teraz nagle i biegnie naraz do tego momentu.
00:05:43Wie pani, ja, człowiek kontra dwa miliony złotych.
00:05:48Z czego połowę to są odsetki?
00:05:49A, czy to jest taka wielka sprawa mieszkać?
00:06:04No prawda, czy to jest taka wielka sprawa mieszkać gdzieś?
00:06:07Wbić swój gwóźdź i przybić do swojej podłogi wycieraczkę z Leszkiem Balcerowiczem.
00:06:12Do wycierania.
00:06:13Kurwa, ja pozrywałam wszystkie kontakty towarzyskie z ludźmi, którzy mają mieszkania.
00:06:22Ja nie wchodzę do tych mieszkań, bo im zastroszczę.
00:06:25Oczywiście, jednocześnie mając ich w głębokiej pogardzie.
00:06:31Sto metrów.
00:06:34Proszę państwa.
00:06:36Bardzo dużo.
00:06:38Nie, nie odpowiadaj.
00:06:39Pracujemy w domu dużo.
00:06:40Pracujemy w domu dużo, jeszcze mam przeprać za to.
00:06:43Ale to co ja mam robić?
00:06:44Co ja mam robić?
00:06:45Ale niech się państwo nie przejmują.
00:06:48Tacy mili, tacy weseli.
00:06:53Bank to jest, proszę państwa, taki po prostu...
00:06:58Proszę sobie wyobrazić.
00:07:01Gruby, wielki pan.
00:07:04Opasły, ale za to powolny.
00:07:07Zanim się odwróci państwo, już będziecie za jego plecami, on do was rękę.
00:07:11To sama sztuka, żeby go tak da się to zrobić, oszukać, tak że szybko się poruszać, namotać.
00:07:18Ja się w ogóle nie zorientuję, bo będzie myślał, że to jakieś muchy do głowy.
00:07:23A prawo bankowe?
00:07:29No, jest.
00:07:32Prawo bankowe.
00:07:33Prawo bankowe...
00:07:35Prawo bankowe...
00:07:38No prawo bankowe...
00:07:41To jest tylko grubego penis, jak to się mówi.
00:07:44Za powodzenie, chuj nam w dupę.
00:07:51Cysarzu, Cysarzu, nie wyrwuj nas więcej, bo nas matki płaczą, jarzej, ziemia, jemczy.
00:08:10Cysarzu, Cysarzu, nie wyrwuj nas więcej, bo nas matki płaczą, jarzej, ziemia, jemczy.
00:08:17Cysarzu, Cysarzu
00:08:47Znukł cały mi komplet prezentów ślubnych z porcelany palonej w dojini Mekongu.
00:08:54Całość na wyrzucenie.
00:08:59Został mi tylko...
00:09:01...zybaną szektą mleka sojowego.
00:09:03W całości bezużyteczny.
00:09:05Bez uchwa.
00:09:07Zostaw to! Nóż!
00:09:09Po co ci to? Nóż!
00:09:11To ja dałem ci kiedyś przepis na siekaną sałatkę z kolendry.
00:09:15Daj, ja sam ją pokraję.
00:09:16A pamiętasz jak kiedyś chciałyśmy się oświadczyć po pijaku?
00:09:20W lodówce jest dużo wódki weselnej, słuchaj.
00:09:22Może się te oświadcze nie zaktualizują, no proszę cię.
00:09:26No ja nie wiem, odłóż ten nóż w kuchni do nożownicy.
00:09:29Nie mogę! Bo mi guz na czole!
00:09:31Będę miała.
00:09:32Jak nie okanduszka wypierdolną za włosy, to sobie zimne trzymam.
00:09:39Dojechałem szybko też.
00:09:41Samochód prosto w mur.
00:09:43Masakra.
00:09:45Kariery zawodowej też.
00:09:47Daj mi ten nóż, wezmę go sobie.
00:09:51Ja, były dyrektor marketingu, wejdę do wandy.
00:09:57Nie, nie.
00:09:59Zajęta wanna niestety.
00:10:01Ten mordercę niedoszły wszedł.
00:10:03Proszę i się teraz trzępię.
00:10:05Wejdę do niego obok.
00:10:07I przetnę nadgarstki byłego dyrektora marketingu.
00:10:11Z pracy zwolnili.
00:10:13Znajdziesz następną.
00:10:15Ile jest tych dziewiątek na policję?
00:10:17A gdzie ja tam na bajce będę dzwonić?
00:10:19Kłopami z domu cesarzcy zabiorą.
00:10:21Co ja sobie bez niego tutaj uporządzę?
00:10:23Zamiuteńka?
00:10:25W sumie?
00:10:27Nie błazę!
00:10:29Proszę was!
00:10:31Ja przepraszam!
00:10:41Chcesz wejść do wanny?
00:10:43Łatwiej krew będzie czyścić z kafelek.
00:10:49Nóż mi daj.
00:10:55Daj mi ten nóż.
00:10:59Jezu.
00:11:01Co ja gadam?
00:11:03Ja przepraszam.
00:11:05Ja nie byłem wtedy sobą.
00:11:07Ja odstawię wino czerwone co wieczór.
00:11:09Odstawię wino w weekendy.
00:11:11Z żalem.
00:11:13Dajcie spokój.
00:11:15Przepraszam, ale ja mam wyższe wykształcenie.
00:11:17Zabierz mi ten nóż gdzieś.
00:11:19Te ściany!
00:11:21Gładzią gładzone, nie zapomną krzywdy!
00:11:23Lał mnie po mordzie i krzyczał.
00:11:25No rób coś!
00:11:27Co nic nie robisz!
00:11:29Ja mogę zrobić!
00:11:31Wyjadę.
00:11:33Gdzieś, gdzie jest bardzo, bardzo cicho.
00:11:35Wiesz i daleko.
00:11:37Krzysztoś się może powtórzyć kochana.
00:11:39Gdzie jest tała szardówka?
00:11:41Nie chcę już żyć bez marchewki,
00:11:43która jest tylko brakiem kija!
00:11:45Znowu być dyrektorem marketingu!
00:11:49To się już nie powtórzy.
00:11:51Obiecuję.
00:11:53Kiedy byliśmy w Jerozolimie, pamiętasz?
00:11:55Widziałem kiedyś, jak rudy, gruby Amerykanin stał na Via de la Rosa.
00:11:59Mówił coś w języku, co to ja go nie znam za bardzo.
00:12:02I wtedy z uliczki obok wyszedł taki niższy od niego blondyn.
00:12:05I po angielsku.
00:12:07Hej, mister!
00:12:09You're not a proper prophet.
00:12:13You're not a proper prophet.
00:12:15I am really prophet.
00:12:17I zaczęli się bić.
00:12:19Dodam, że obaj mieli na koszulki polo założone,
00:12:21jeden prześcieradło z Hiltona, a drugi obróz poplamiony z kawiarni.
00:12:25Myślę, że to coś podobnego jak jerozolimski syndrom.
00:12:29Tak?
00:12:31Ty byłeś w Jerozolimie, beze mnie?
00:12:33Lać was po mordzie to mało!
00:12:35Tak krzyczał strasznie.
00:12:37Odłóż ten nóż przecież.
00:12:39Poszedłem z tym nożem gdzieś.
00:12:43A z drugiej strony nie wiem gdzie.
00:12:45Nie wiem gdzie pójść.
00:12:49Idź z tym nożem, zakradnij się za koszem na śmieci.
00:12:55I pierwsza głowa jaką przyniesiesz już się będzie opłacała.
00:12:59Dwadzieścia cztery godziny masz na zrobienie swojego porządku.
00:13:03Rewolucji prywatnej.
00:13:05Wiesz gdzie iść.
00:13:07Ale ludzi.
00:13:11Eee gdzie ja bym tam?
00:13:13Chłop prosty rewolucję robił.
00:13:17Wybaczycie mi?
00:13:19Zrobię przyjacielską kolację na zgodę.
00:13:23Nożem.
00:13:25Daj mi tę kolendrę.
00:13:27Pokraję ją.
00:13:37Sukę kurwe tyle lat przede mną trzymaną w ukryciu.
00:13:41A pyszna jest.
00:13:43Żebym się w niej wykąpał.
00:13:47A pyszna jest.
00:13:49A pyszna jest.
00:13:51Żebym się w niej wykąpał.
00:13:53A pyszna jest.
00:13:55A pyszna jest.
00:13:57A pyszna jest.
00:13:59Ja jestem słonek pokolenia Spredu.
00:14:01Po co ją mam jak mi gardło ściska przez trasę nie?
00:14:05A nie miało tak być.
00:14:07Ale jakoś sobie poradzimy przecież.
00:14:09I no samemu.
00:14:11Po raz pierwszy w karierze czuję jakby silnie walę prosto w mur.
00:14:13Przez ostatnie lata byłem ja, kowal własnego losu,
00:14:15bo za ciężką pracę i doskonałe wyniki dostawałem sute premie.
00:14:18Nagrody i przywileje.
00:14:20Przykro mi to przyznać.
00:14:22Ale mnie na solidaryzm społeczny nie stać.
00:14:25Bo jak sobie pomyślę, że na wieś miałbym jechać.
00:14:27Kozy chłodować.
00:14:28Zimnioki kryzysowe chować.
00:14:34Bo co ma do tego mój ekonom?
00:14:36Też człowiek życiowo pokrożony.
00:14:38Myślę, że ekonom...
00:14:41No...
00:14:42To jest z nim taki...
00:14:44Tusty chłop.
00:14:45Co się go można wysłukać na łucy.
00:14:48No...
00:14:49Się z nim pogada jazce.
00:14:54Gdzie on z tym nożem poszedł?
00:14:56Nie wchodź do łazienki z nożem.
00:14:59Pójdę po niego.
00:15:04Gdzie mi tu łazi?
00:15:06Wą!
00:15:08Piszesz się za los.
00:15:10Ja łami będę kosił.
00:15:12Jak nad wami będę moc miał.
00:15:14Jezus Maria.
00:15:15Co wy w tej łazience trzymacie?
00:15:19Diabła.
00:15:21Diabła.
00:15:23Pierna widły, pierna widły i dobiegła.
00:15:27O!
00:15:28Widzicie?
00:15:29Też tak miałem w tej łazience.
00:15:31Niesamowite przeżycie.
00:15:34Chcecie kawy?
00:15:40To nie długo się skończy nasze mordowanie.
00:15:56Jak Jakubek z kłopami zrobi szlachcie pranie.
00:16:01Kończy się nam, kończy nasze mordowanie
00:16:04Albo żelonia kubek, robisz nasze branie
00:16:31Ijdź stąd
00:16:53Leżę na białej kołdrze i zaczynam marzyć o śmierci
00:16:56O tym momencie
00:16:58I kogo obok siebie będę wtedy miał
00:17:01I komu pozostanę w pamięci
00:17:02I jak o mnie będą mówić na filmie dokumentalnym
00:17:07To był człowiek
00:17:13Bardzo dziwny
00:17:15Bardzo wyjątkowy
00:17:17A z drugiej strony
00:17:20Niesamowicie ciepły
00:17:22Pożyczał pieniądze
00:17:25Zawsze więcej niż się go o to prosiło
00:17:31Pamiętam taki moment
00:17:32Nie miałem wtedy na czynsz
00:17:34Nie miałem do kogo zadzwonić
00:17:36Zadzwoniłem do niego, on mówi
00:17:38Spokojnie, pewnie, że tak
00:17:40A na jedzenie masz?
00:17:42Idź stąd
00:17:44Proszę cię
00:17:46Ja pracowałem cały dzień
00:17:50I chcę teraz w spokoju poleżeć
00:17:52Idź stąd, mi o sobie nie przypominaj
00:17:54Wstaję
00:17:56Pracuję
00:17:56Wstaję
00:17:57Chcę to sobie jakoś ułożyć
00:17:59Mówię rzeczy
00:18:00Zarabiam pieniądze
00:18:01Wpierdolę takie krytyczne podejście
00:18:02Za co?
00:18:05No za co?
00:18:06Za to, że chcę mieć coś
00:18:08Mieszkać
00:18:09Pracować
00:18:11Co?
00:18:13Co jeszcze mam dla ciebie zrobić?
00:18:17Co jeszcze mam dla ciebie zrobić?
00:18:29Co jeszcze mam dla ciebie?
00:18:59Co jeszcze mam dla ciebie?
00:19:29O rany.
00:19:38To nie miało tak wyglądać.
00:19:40Tłucze się człowiek z saniami, z akademii, zimno,
00:19:43narysować jakiś landshaft na zamówienie.
00:19:45No ale oczywiście komuś to przeszkadzało.
00:19:53No i teraz już pewnie nigdy się w Nowym Jorku nie pokaże.
00:19:56A nie tak to sobie zaplanowałem przecież.
00:19:59I co teraz będzie?
00:20:01Nuda.
00:20:03Sztucer. Masz?
00:20:04No właśnie nie przywiozłem. Sztalugi, blejtramy, strasznie nieporęcznie.
00:20:08Będziecie polować?
00:20:11Jezu.
00:20:12Będziemy polować na wolność, moja droga.
00:20:15Naszą i naszą.
00:20:17No właśnie ja to z tym polowaniem to nie bardzo, wiecie.
00:20:20Nawet sztucera nie mam.
00:20:22Malarze, tylko dziwki i karoce.
00:20:24Skończy się, zobaczycie.
00:20:25Na jaki znak zaczynamy?
00:20:26No zdania są różne, podzielone jak zacząć powstanie.
00:20:29O malarze, karoce.
00:20:32Mogę się do państwa przysiąść na chwilę?
00:20:34Słuchajcie.
00:20:46Nie to, że coś, ale tam stoi facet za oknem i coś chce.
00:21:07Ja go znam.
00:21:08Spokojnie.
00:21:10Ja to załatwię.
00:21:11Zimno, co?
00:21:24Zimno.
00:21:26Ale ogrzejemy się.
00:21:29Zimno, zimno.
00:21:30Ale proszę ojca.
00:21:34No to ojciec.
00:21:35No mieliśmy kijakami, motykami.
00:21:37No.
00:21:38Nie śpieszy się.
00:21:40Widzieliście?
00:21:42I z głowy.
00:21:46A swoją drogą wiecie, co on by ten człowiek chciał?
00:21:51Nie pracować.
00:21:53Rozumiecie?
00:21:54Nie pracować.
00:21:56Komiczne.
00:21:56Nie pracować.
00:21:58Nie pracować za darmo.
00:22:03Ja rozumiem doskonale.
00:22:07Ja mu powiem, że to też jest nudne, żeby nie próbował nawet.
00:22:15Nie próbujcie nawet nie pracować.
00:22:19Po pierwsze, człowiek od niepracowania dostaje okurwienia mózgu i bierze morfinę.
00:22:25A po drugie, co za paradoks.
00:22:29Ja bym chciała pracować.
00:22:33No ale cóż.
00:22:36Patriarchat nie pozwala mi.
00:22:38Długa droga przed nami.
00:22:48Narodem.
00:22:50I to małymi krokami.
00:22:56Bo zaspę.
00:22:58Piękno pani.
00:23:02I ona panio to by mógł dobę całą robić.
00:23:05A i to by było za mało czasu.
00:23:08Jezu.
00:23:10Nie dla mnie ta panienka co zatko.
00:23:12Nie dla mnie.
00:23:13Marta!
00:23:16No i trudno.
00:23:17Pogodziłem się.
00:23:18Zawsze tak jest.
00:23:19Człowiek się podnieci do czegoś, a potem jakby w pysk strzelił.
00:23:22I to kto?
00:23:23Ojciec własny, rodzony.
00:23:27A może ja tę biedę za oknem namaluję?
00:23:30Kto z was pragnie, kto z was łaknie?
00:23:32Taki cykl.
00:23:34No a jest tego dużo po wioskach.
00:23:35Widziałem ssań.
00:23:37Ale jednym okiem tylko, bo zakutany byłem.
00:23:40Proszę pana!
00:23:40Pan wyjdzie na słowo.
00:23:45Panie.
00:23:47Ja tu mam większe.
00:23:49Globalnej sprawy geopolityczne.
00:23:52A nie się ogrzewać z chłopami.
00:23:54Wódką.
00:23:55Ubrałem śnieżnobiałą koszulę na okoliczność powstania.
00:23:58Ale co?
00:24:00Że pracować za darmo jest źle.
00:24:03To nieprawdę mówię?
00:24:06No niby prawdę.
00:24:07No prawdę, ale jest w podręczniku moim do ekonomii napisane.
00:24:11Po dziadku jeszcze, że najlepsza dla gospodarki jest pańszczyzna i szubienica.
00:24:17I co? Na to poradzić?
00:24:19To są uczone pisma dla czytających, naprawdę.
00:24:22Dzień dobry. Nazywam się Howard Wagner.
00:24:24Co mogę dla pana zrobić?
00:24:25Nic. Wiem to.
00:24:27Siedziałem w szkole na lekcji i słyszałem o zbożu polskiej szlachty
00:24:32i przemyśle ciężkim angielskiej szlachty.
00:24:35Wbiłem wtedy koledze cyrkiel w kolano ze złości.
00:24:37Morda!
00:24:39Nigdy nie zyskam akceptacji ojca, otoczenia, ojczyzny.
00:24:42Morda!
00:24:42No co?
00:24:43Ty się szlachty nie tykaj.
00:24:51Nie dotykaj rzeczy, których nie rozumiesz.
00:24:54Są rzeczy niezmienne.
00:24:55A dwa razy delikatne i kruche.
00:25:00Nie wolno ich dotykać.
00:25:02Bo się pobiją i pokaleczą nas wszystkich.
00:25:04Potem będziecie ręce myć, gęby myć i nie da się!
00:25:09A o was nauczyły totalitaryzmy, żeby rewolucję robić?
00:25:12Rewolucja.
00:25:14To jest farsa.
00:25:17Farsa.
00:25:19Farsa dla ludzi, którzy ubierają się w Starbucksie.
00:25:22A wam co źle jest?
00:25:24Dobrze wam jest.
00:25:25Widzisz to drzewo wiśniowe?
00:25:29Widzi pan to drzewo wiśniowe.
00:25:31Widzę.
00:25:32Nie, nie.
00:25:32Ty masz powiedzieć.
00:25:33Widzi pan to drzewo wiśniowe.
00:25:36Widzę.
00:25:36Nie będę.
00:25:41Zawieszam rozmowę.
00:25:43Do pilnicy.
00:25:45Niech mu nogi zgniją, jeżeli szczęśliwie woda nie zamarzła.
00:25:49Nawet najbardziej inteligentny chłop
00:25:52zawsze pozostanie chłopem.
00:25:55Bo niepodobna psa przemienić w rysja.
00:26:03Trzeba ściąć to wiśniowe drzewo.
00:26:06A może i cały sad?
00:26:09Wiesz czemu?
00:26:11Żeby na wiosnę te same szpaki, co w zeszłym roku.
00:26:15I w jeszcze zeszłym.
00:26:17I w jeszcze zeszłym.
00:26:20I w jeszcze zeszłym.
00:26:23Wiśni.
00:26:25Nie wyjadły.
00:26:27W powietrze można strzelać, ale tylko na przestraszenie.
00:26:31Szpak się zerwie i wróci.
00:26:33I to jest problem.
00:26:34Bo ja lubiłbym też
00:26:37Wiśniową marmeladę smażyć.
00:26:41Ale ptaki są takie niebieskie,
00:26:44co niesie ją.
00:26:47A wiśnie wpierdalają.
00:26:49Tato!
00:26:56Tato poczeka z tym smażeniem, dobra?
00:26:58Bo ja muszę tę panienkę pachnoco z domu uwiść,
00:27:03żeby jej się z głowy włos nie spodł.
00:27:05No, chodź.
00:27:09Tam, gdzie most się z rzeką mija,
00:27:11gdzie pokrywa krają,
00:27:15ponoć o chłopie panów biją.
00:27:17Piła mi ich krają.
00:27:19Co to jest?
00:27:21Jakaś poezja ludowa?
00:27:23Ja byłem dzieckiem, jak się urodziłem.
00:27:26Ja byłem...
00:27:26Ja byłem dzieckiem, jak się urodziłem.
00:27:29Dziecko, mić!
00:27:29Mały, po niewielaczu!
00:27:31Poświęc!
00:27:32Ja byłem dzieckiem!
00:27:33Małym heromilkiem!
00:27:39O Jezus!
00:27:41Karną!
00:27:43Dziecko, mić mały!
00:27:47Po niewielacz!
00:27:49Po poświęc!
00:27:50Poświęc!
00:27:50Poświęc!
00:27:59Poświęc!
00:28:00Poświęc!
00:28:01Poświęc!
00:28:02Poświęc!
00:28:03Poświęc!
00:28:04Poświęc!
00:28:05Poświęc!
00:28:06Poświęc!
00:28:07Poświęc!
00:28:08Poświęc!
00:28:09Poświęc!
00:28:10Poświęc!
00:28:11Poświęc!
00:28:12Poświęc!
00:28:13Poświęc!
00:28:14Poświęc!
00:28:15Poświęc!
00:28:16Poświęc!
00:28:17Poświęc!
00:28:18Poświęc!
00:28:19Poświęc!
00:28:20Poświęc!
00:28:21Poświęc!
00:28:22Poświęc!
00:28:23Poświęc!
00:28:24Poświęc!
00:28:25Poświęc!
00:28:26Poświęc!
00:28:27Poświęc!
00:28:28Poświęc!
00:28:29Słońce ziemią kołysze, chmury z nieba wytarło.
00:28:40Zda się słychać jak w ciszy z głosów sypie się ziarno.
00:28:50Babon, łydki bieleją, wpotka sanych spódnica.
00:28:59Ziemia pęka nadzieją, rodzi się południca.
00:29:10W taki wiej warkoczach drzemią, gdy spękana słońcem ziemia.
00:29:17Jak ta wola, co od Boga, chodzi gdzieś po swoich drogach.
00:29:47Dziękuje za oglądanie.
00:29:54Dziękuje za oglądanie.
00:30:01Dziękuje za oglądanie.
00:30:08Jestem naprawdę zły.
00:30:13Zły, zdrajca.
00:30:20Zło jest częścią mojej zły, zwierzęcej natury.
00:30:28Tym bardziej, że nie umiem czytać.
00:30:43Jestem zły.
00:30:45I śmieszy mnie operowa muzyka.
00:30:48Więc jestem zły i głupi i zły.
00:30:50I zły i głupi i zły.
00:30:53Mam krew na rękach nie do umycia się i śmierdzę.
00:30:57Odwieczny problem złej ludzkiej natury.
00:31:00To ja, niezgłębiony klasowym interesem,
00:31:05tylko bezinteresowną właśnie chęcią dźgania ludzi po brzuchach.
00:31:10Oczywiście, gdybym był w powstaniu, nie zabijałbym drugiego człowieka.
00:31:16A tak w rewolucji zabijam.
00:31:19Co więcej, morduję w sposób zły piłą rżnę.
00:31:25Tato, niech się tata zamknie.
00:31:27Tata jest pijany jak zwykle.
00:31:29No właśnie.
00:31:30No właśnie.
00:31:31No właśnie, ciągle się to powtarza.
00:31:33Ciągle ich spotykam.
00:31:36Do tej pory chłopstwo, chamstwo i coś tam jeszcze.
00:31:43Dlaczego wy żyjecie jeszcze?
00:31:46Nie chcę was, żebyście żyli więcej.
00:31:49Ile jeszcze ma się żyć?
00:31:51Z cechami podłymi, swoimi ze wsi, z dupy, z gnojowicy.
00:31:58Fuj.
00:32:00No trzeba powiedzieć bydło.
00:32:02Do tego antysemici.
00:32:04Wystarczy tylko iskra i już.
00:32:06Do tego naród nie nasz.
00:32:10Już robią pogromy i biją obcych turystów.
00:32:14Ja nie mogę tego znieść.
00:32:16Zabójcy!
00:32:17Zabójcy!
00:32:19Zabójcy!
00:32:20Zabójcy!
00:32:22Zabójcy!
00:32:24Zaraz, zaraz.
00:32:25Nie zabiliśmy żadnego w rabacji Żyda, żeby to było publitystycznie jasne.
00:32:31Przepraszam.
00:32:32No właśnie, bo przechowaliśmy ich dzielnie.
00:32:40Nieprawda.
00:32:42Mnie nikt nie przechowywał nigdzie.
00:32:45Ja chciałam, ale nie miałam piwnicy, bo zalała te piwnice powódź.
00:32:51Spokojnie.
00:32:53Żyd zawsze się wie, gdzie znaleźć.
00:32:55Co?
00:32:56Może mnie muszę przysłuchać na UB z chłopami razem, co?
00:33:00Nie wiem, czym to powiedziałem.
00:33:05Ja jednak chciałbym wrócić jeszcze do wiśniowego drzewa.
00:33:11Ale zaraz, przepraszam, ale będzie wieszał w sadzie wiśniowym?
00:33:16Dobrze, jestem gotów.
00:33:17Już.
00:33:18Ty się...
00:33:21Bieda, co za wygodne wytłumaczenie.
00:33:24Podręcznik do ekonomii mam.
00:33:26Nie, nie rozmawiam z biednymi raczej, bo nie dogadałbym się.
00:33:30Ty się nie tykaj tych rzeczy, tych wiśni.
00:33:34To są rzeczy kruche, czerwone, jak wiśnie, jak sok z wiśni, jak...
00:33:40jak szyby w wieżowcach.
00:33:42Dotkniesz się jednej i już wszystko leci na ziemię, na głowy.
00:33:47Głowy ci się ścięte?
00:33:49Ponurą rewolucją francuską, tak?
00:33:52Wyście wszystko zapomnieli!
00:33:54Wszystko zapomnieli!
00:33:56Ja nic nie zapomniałem.
00:33:59Co więcej, ja widzę, co jest w przyszłości.
00:34:02I co?
00:34:05No właśnie, i co?
00:34:07I co?
00:34:08I co?
00:34:09I zawieźli ją do lasu.
00:34:15Ale najpierw, zanim zawieźli, zabrali jej drzwi z mieszkania, okna, a było zimno strasznie.
00:34:24Jest takie słowo eksmisja.
00:34:33Zdarza się.
00:34:36Miałam takie poczucie, że jak już miała swoje obrazkami na ścianach wyłożone mieszkanie, że nie zabiorą jej stamtąd.
00:34:49Bardziej mieli zabrać, tym więcej takie różne sobie wycinała z gazet obrazki.
00:35:02Nie udało się.
00:35:04I co pan na to?
00:35:06Co się panu udało przez te dwa miesiące zrobić w szerszej perspektywie?
00:35:12Wiem. W XXI wieku ludzi z mieszkań wywlekają i palą po parkach?
00:35:21I gdzie jest twoja rabacja?
00:35:23I skutek jej, kurwa, jakikolwiek?
00:35:26Wiem.
00:35:29Wiem.
00:35:33Wiem.
00:35:36Wiem.
00:35:38Wiem.
00:35:40Wiem.
00:35:42Wiem.
00:35:44Też wiem.
00:35:46Nie da się.
00:35:49Tam gdzie most się z rzeką mijał, gdzie pokrywa krają, ponoć chłopy panów biją, piłami ich krają.
00:35:57A i wielki musi wiatr, z tego w niebie pnie gnie, kiej aż sam Pan Jezus światem im na pomoc biegnie.
00:36:07Nie biegałeś, jak się naszych krzywd przelała kwarta.
00:36:11Widać garnca pańskiej kaszy, łopska krew niewarta.
00:36:14Unieś suknię po kolana.
00:36:18Ho.
00:36:19Wsąpaj.
00:36:21Połalutku.
00:36:23Bo tu, naszą krwiąską Pana.
00:36:27Każdu cienka grudka.
00:36:30Nie ceniłeś tej krwi chłopskiej.
00:36:33Za złamany szeląg.
00:36:35Czemu żeś się, Panie Jezu, tak o pańską szelągł?
00:36:38W waszych rękach teraz rozważ.
00:36:42Co mówiła?
00:36:44Dobrze rozważ.
00:36:46Komu ziemię?
00:36:48Komu grób?
00:36:50Co masz robić?
00:36:52Idź.
00:36:54I rób.
00:37:06Miałam sen.
00:37:08Dziwny.
00:37:09Z gatunku tych snów.
00:37:11Dziecko pojechało do miasta.
00:37:13Był chyba rok 52 albo 49.
00:37:18Co za jest to w sumie różnica?
00:37:20Poszedł pierwszego dnia do pracy, do fabryki państwowej
00:37:25i stracił obie ręce w uspołecznionej maszynie w fabryce.
00:37:30I płakał.
00:37:33Dwunastolatek, a wyglądał na cztery, taki zasmarkany był.
00:37:38Krew i kater na twarzy.
00:37:41To straszne.
00:37:43Straszne.
00:37:44Awans społeczny jest jak ten pies, co zamiast palca całą chce ugryźć całą rękę.
00:37:57A przywiozłam ci syna zresztą, czy nie jechał ze mną, bo twarz jego za bardzo przypomina mi wszystkie okropieństwa, które są już szczęśliwie za plecami i nie dobiegną mnie.
00:38:08Jest to wielki dzień dziś, moja ty wierna sekretarko z klasy wyższej. Rozbieraj się.
00:38:18Będę ci dyktował ostatni list. Praca nasza kończy się.
00:38:24Zaczęta wtedy, jak żeśmy odcięte ręce wkładaliśmy do gardeł i kazaliśmy przerykać.
00:38:30Jak ktoś nie przełknął, robiliśmy z nich rosół, który podawaliśmy wam, kobietom.
00:38:39Smakowało.
00:38:41Smakowało, co?
00:38:43Kobiety jakby rosół, a my robiliśmy szlachcie pranie.
00:38:48Idzie on jest!
00:38:50Synek mój, dla którego to wszystko...
00:38:53Kres moja gorąca. Rozumiem. Dziecko pańszczyźnianej wojny, komunikacyjnie zaburzone.
00:39:11To ja, durniuk.
00:39:14Proś mnie, bo ja potrafię oddać!
00:39:16Potrafi oddać. Mąż mój, uderzony, żuchwę zostawił na tyczce od pelargonii.
00:39:21Co potrafisz oddać? Jak sam mi potrafisz oddać, tato!
00:39:25Kiedy leżał tak między pelargoniami i patrzyłam na niego, urzyło mi to.
00:39:31Naprawdę.
00:39:34Gdzie ja bym się go inaczej mogła szlachcica z małym biznesem pozbyć?
00:39:39Ryczałaś mi za nim pod pościelą. Słyszałem.
00:39:43A prawda jest taka.
00:39:45Nigdy cię nie kochałem, Izabelo. Nigdy. A pożycie nasze też było jałowe jak krowa na mięso.
00:40:00Co, co, co też zapomniałeś? Zapomniałeś jak ci po awiomarii latałam? Bo z tego pożycia naszego choroby lokomocyjnej dostałeś?
00:40:12Nie można było tej pańszczyźnie zniesieniu wcześniej, nie można było wcześniej, nie można było wcześniej powiedzieć mi, nie można było?
00:40:17Ale ja dyktowałem.
00:40:19To co teraz?
00:40:27Ja z ciebie przecież! Od ciebie się nauczyłem! Jak mnie do pierwszej służby kazali wziąć.
00:40:32Najpierw u ręki lewej dwa palce. Sołek w wannie stał. Zamachnąłem się siekierą.
00:40:38Krew z wanny po tygodniu dopiero zmyłem, bo mnie ręka bolała.
00:40:41I nie wzięli mnie za te palce do służby. Nie wciągnęli w umowy. Tak się ja nauczyłem.
00:40:48Tego bankiera obszernego z nim grać mu na palcach przed nim, żeby go oszukać.
00:40:54Bo powiedziała mi ona, że z panami takimi to trzeba ich, co spodobało mi się jakoś, takiego krowasa samemu obchodzić.
00:41:04To następnym razem znowu dwa palce.
00:41:09Kciuk to mi już tak zawadzał tylko. Potem u ręki prawej dwa palce. Potem kciuk!
00:41:17Stołek do wanny! Stołek do wanny! Stołek do wanny!
00:41:21I mi tylko wskazujący do dłubania został.
00:41:26Za ostatnim razem stołek sam wstawiłem jakoś, ale siekiery to mi już musiał sąsiad upity wcześniej opuścić.
00:41:35Co ja mam teraz robić?
00:41:43Ja dyktowałem przecież!
00:41:47Co ty w ogóle mówisz? Co ty dyktowałeś?
00:41:51Kartki. Kartki dyktowałem. Kartka to jest ważna rzecz, jak się okazuje można taką kartką wiele.
00:42:01Przyjdzie nam pisanie od Wiednia do Koszyc, że będą panowie sami łąki kosić.
00:42:07No i co?
00:42:09Da się biło się w umowy kredytu wywiązać?
00:42:13Pa co?
00:42:15DŻBIK
00:42:21DŻBIK
00:42:25DŻBIK
00:42:27DŻBIK
00:42:29DŻBIK
00:42:31Lubię na to chłopstwo patrzeć, jak jest wzruszające. Jakie bo płakane między sobą.
00:42:39Jadę na herbatę z tartą śliwkową w kobiecym kółku wypić.
00:42:45Ach ty. Dzikusie mój z siekierą. Trzeba to było tych ludzi rzezać.
00:42:59To znaczy, mnie jak mój w pelarkoniach leżał to użyło.
00:43:03Ale zmiany to trzeba kęs po kęsie łyczek po łyczku robić, a nie że z siekierami.
00:43:14Na panów.
00:43:18Pa.
00:43:44Pa.
00:43:46Poszedł nad rzekę ze specjalistyczną wędką. Wyobraźcie to sobie.
00:43:50Trzeba ludziom dawać wędki, nie ryby, żeby złowić jesiotra na wigilijną kolację.
00:44:00Nie ma już niestety w rzece rybie siotrów.
00:44:06Jest za to na rzece, znaczy był, lód.
00:44:11Może więc powinno się ludziom dawać łyżwy. Nie wędki w takiej sytuacji.
00:44:16Postałem, pomarzłem, popatrzyłem. Chciałem się utopić, ale nie miałem łyżew.
00:44:32Czy my sobie poradzimy jakoś? No powiedz mi!
00:44:42Ma wędki za setki wydanych tysięcy złotych, ale ryby jesiotra nie przyniósł.
00:44:48Idiota. Idiota. Ale zamożny. I chyba jednak ustosunkowany? Chcielibyście być jak on.
00:45:00Słodziaki? Wy też, prawda?
00:45:06Sprzętu do waszego hobby mieć, na przykład wędki, na przykład do wędek odzież,
00:45:11na przykład wydawać kuriozalnie wielkie pieniądze na zakupach w internecie, żeby się poczuć lepiej, co?
00:45:18Oczywiście, klasa średnia patrzy na nas z wywieszonym jak psi jęzor pożądaniem.
00:45:25Znaczy to niezabawne. Wy myślicie, że my mamy takie same problemy jak wy?
00:45:35Seriu!
00:45:40Udajemy klasę średnią, żeby nie było wam przykro.
00:45:44Zawsze czułam się źle, kiedy nie rozumiałam tego rodzaju poczucia humoru.
00:45:48I towarzyszył mi wiejski obciach.
00:45:51Zrobiłam, kochani, sałatkę warzywną, której charakter oparłam na indyjskiej koźlinie z tybetańskich skalisk.
00:46:08No i ja jestem jakby bardzo ciekawa, jak ją znajdujecie.
00:46:13Widelcem!
00:46:18Są ludzie, którzy nie potrafią się znaleźć, naprawdę.
00:46:34Przepraszam, kurki już chyba, jesiotr też gotowe zajrzą, żeby nam się nie zjebały tuż przed samą kolacją.
00:46:46To po francusku jest.
00:46:57Macie jeszcze burbon?
00:47:01Burbona?
00:47:04Bo się skończył mi razem z kolą?
00:47:06Ale tato, ja cię proszę, ty się przestań, błagam cię pokazywać.
00:47:15Czy ja się gdzieś...
00:47:18Co?
00:47:21Przeszkadzam wam Wigilii, tak?
00:47:23Sąsiada też okrzyczałem, że nie kłania się pierwszy, dzień dobry, ani dobry wieczór nie mówi.
00:47:31Nauczymy go jeszcze, jak znajdziemy z tej bez burbona przykrej sytuacji wyjście.
00:47:38Proszę, tato.
00:47:40Gdzieś się mnie trzyma w sypialni zamkniętego pić.
00:47:44Napić mi się bym chciał.
00:47:46Ale nie, ale nie, żeby wstydu nie było.
00:47:52No i co mi, chłopstwo, beze mnie, pańszczyźniane, odpowiecie?
00:47:56Proszę pana, powiem panu...
00:47:58Tak.
00:48:00Ja z panami durniu, jeden z drugim.
00:48:04O, cześć.
00:48:06Ładna jesteś.
00:48:09Mam chyba skończyłem z proszę pana opowieścią.
00:48:13Milczę w milczeniu.
00:48:14Jesiotr się przybawam.
00:48:19Weźcie go stąd.
00:48:21A nie uda się mnie wziąć stąd.
00:48:23A nie uda się mnie wziąć stąd.
00:48:26A jeszcze dodam, że nie uda się mnie wziąć stąd!
00:48:31Wrócił tatko.
00:48:34Co wam pieniążki zarabiać pozwolił mieć, posiadać kieszeni?
00:48:38O, bo jak cię zaraz, synek, zawsze, że wezmę i policzę?
00:48:43Siad!
00:48:45I słuchać?
00:48:46Dalej mi któraś.
00:48:54Piję tak.
00:48:56Na dziesięć pytań o problem alkoholowy mam dziesięć satysfakcjonujących odpowiedzi na tak.
00:49:02Cieszę się, że tu jesteście.
00:49:13Cieszę się, że jesiotr się znalazł.
00:49:18Że was pieniążki są. Macie?
00:49:22Macie w sumie.
00:49:24Dlatego trzeba to było zrobić.
00:49:26Dać w pysk.
00:49:28Dlatego teraz mi podejdź.
00:49:30I podaj rękę.
00:49:34A potem wypłyniemy na rzekę.
00:49:39Przed świtem.
00:49:42Będzie nam zimno w ręce od mgły nad ustrem wody.
00:49:46Na przykosach pod gałęziami będzie wychodził do klejszczupak.
00:49:50Widziałeś kiedyś?
00:49:53Jakbyś garść koralików w wodę rzucił.
00:50:00I cisza.
00:50:02I znowu garść koralików.
00:50:06Dopłyniemy do faszynowego brzegu.
00:50:10Wysiądziemy na piach.
00:50:12Zdejmiemy buty.
00:50:14Piasek będzie zimny.
00:50:15Oni kurwa wszystko zapomnieli.
00:50:20A nie ja.
00:50:21Ja pamiętam właśnie.
00:50:23Krew na śniegu.
00:50:24Z moich pleców.
00:50:28Płaskie wysizgale kamienia z rzeki.
00:50:32Są zimne.
00:50:35To jest takie miejsce.
00:50:39Trzciny stoją bardzo cicho.
00:50:41Zielone.
00:50:42Jakby im ktoś światło zgasił.
00:50:45Będziemy tak siedzieć.
00:50:48Ale może kurwa pięknie być.
00:51:04Nalej mi jeszcze, dobrze?
00:51:07Burbana już nie ma.
00:51:09Panie pijaku.
00:51:10Może pan sobie do sklepu pójść.
00:51:12Upaść na śnieg i zamarznąć na wszystko.
00:51:16Ale święta są.
00:51:18Przecież.
00:51:20I mogło być pięknie.
00:51:22Mogło.
00:51:23Ale się ojciec wynurzył niestety.
00:51:26Kochana.
00:51:27Nie przejmuj się.
00:51:29Mieliśmy wysłuchać twojej historii.
00:51:34Co?
00:51:35Co?
00:51:36Co sobie ojciec wyobraża?
00:51:39Starorzecze takie.
00:51:41Piasek.
00:51:42I że się wolne stopy trzyma w zimnej wodzie.
00:51:46Chciałem tam z wami.
00:51:48Zaprosić was może.
00:51:50Na święto.
00:51:51Co ja i dla was przes...
00:51:53Zaprosić?
00:51:55Ja z ojcem nigdy nigdzie nie pójdę.
00:51:58Bo ja się z ojcem wstydzę chodzić.
00:52:00Siedzieć tutaj wobec pani skrzywdzonej przez ojca.
00:52:03Strajca jest ojciec.
00:52:05Strajca morderca.
00:52:07Zabił ojciec.
00:52:08Cały czas by chciał zabijać.
00:52:09Zatrzymywać.
00:52:10Strajkować może nawet.
00:52:11Gdzie się ojciec jeszcze ma prawo ze sobą obnosić?
00:52:13To już bym dawno w innym bym miejscu lepszym się znajdował.
00:52:16I nie wydawał tyle na psychoterapeutę co teraz.
00:52:19Może mu teraz pan ojciec odda te.
00:52:22O i mnie też pieniądze.
00:52:24Ale z czego on wam odda?
00:52:25Już ja znam takich.
00:52:27Co to rękę wyciągać, a jak nie dostanie to jeszcze z łapami do ludzi.
00:52:31To przecież opony żadnej nie pali.
00:52:32Jeszcze.
00:52:33Ale kurwa ale święta są kurwa macie.
00:52:37Ojciec nie przeklina.
00:52:38Co ma robić jak najwięcej jemu głowy nie starcza?
00:52:41Stól pysk.
00:52:42Bo ci dziurę w zębach widać.
00:52:47Święto wam chciałem przynieść.
00:52:48Jakieś takie kurwa.
00:52:50Żeby wspólne było.
00:52:51To się wstydzi.
00:52:52Z czego?
00:52:53Powiem panu tak.
00:52:55Mimo że pan nie jest moim ojcem.
00:52:57To mimo to też się pana wstydzę jak swojego.
00:53:00Obrzydliwe.
00:53:01Nic nie przeklina.
00:53:02Ma pan panie ojciec na sumieniu krew tylu ludzi, co by mogli siedzieć tutaj z nami.
00:53:08Wykształconych, zabawnych i dobrze gotujących mogło siedzieć tutaj z nami.
00:53:14Zaśmiewalibyśmy się do siewitu.
00:53:31Wstyd.
00:53:32Zawsze tylko przemocą.
00:53:33Rzucanie o ścianę.
00:53:34I tak świetnie sobie poradziłeś.
00:53:36Jak na niego patrzę, a potem na ciebie to naprawdę wydaje się to niemożliwe.
00:53:39To jest wszystko kwestia smaku.
00:53:40To jest bardzo mądre smak.
00:53:43Wielecie co to jest?
00:53:45Nie chodzi mi o kiełbasę.
00:53:47Co to dla pana kiełbasa jest zawsze ważniejsza niż sprawy ogólne.
00:53:50Stól mordy, synek, dobrze?
00:53:52Takie słowa.
00:53:53Właśnie.
00:53:54Wigilię.
00:53:55Nienawidzę świąt.
00:53:56Chłop zawistny patrzy zza firanki i zazdrości.
00:54:00A potem oczywiście.
00:54:01Najlepiej żądać, nie pracować, domagać się.
00:54:04Ja z takim chłopstwem skończyłem już.
00:54:06Ja pracuję teraz.
00:54:07Ja zażynam się, a nie zażynam gospodarkę swoim bandyckim roszczeniem.
00:54:10Wą z mojego domu! Wą!
00:54:13Żeby mi się tylko gwara nie włączyło teraz.
00:54:15Spokojnie, spokojnie, spokojnie.
00:54:17Zawsze w podróży zagranicznej, kiedy pytają się o rodziców, kłamie.
00:54:21I tęsknię za ojcem z okrągłego stołu.
00:54:24Oczytanym, przystojnym, jeszcze pracującym z kamienicą.
00:54:27A nie będę przecież prawdy mówił.
00:54:29Że cham, że darmozjat, że ludzi bił, jak mu się podobało.
00:54:32Że zawsze tylko swoje, o swoje chłopstwo w gaciach się zajmował.
00:54:35Jak dam ojcu szczupaka zaraz w ryj, to się ojciec wyniesie!
00:54:40Nie.
00:54:41Właśnie nie podam panu jeść.
00:54:43Bo pan je strasznie głośno.
00:54:45I panu jedzenie na obróz spada z ust do zrzygania.
00:54:50Chętnie panu podam, ale w służbówce.
00:54:54Dziękuję.
00:54:55Konserwatywny morderca ze wsi.
00:55:00No ale my tu sobie żyjemy po swojemu.
00:55:04Nie dał nam nic ojciec, to pracujemy.
00:55:08Ciężko.
00:55:09Od zmierzchu do świtu.
00:55:10A jaką awanturę chciał mi zrobić?
00:55:13Że kredyt wziąłem?
00:55:14Ale uciąłem to od razu.
00:55:15Nic nam kurwa nie zostawiał.
00:55:17No to pracujemy ciężko, uczciwie, bezsensownie kurwa długo w sumie.
00:55:23I co?
00:55:24I to się nie podoba?
00:55:26Zazdrości nam kurwa ojciec.
00:55:30I tak żyjemy w wolnym związku.
00:55:33Boli co?
00:55:35I tak jemy takie różne rzeczy, co to by ich ojciec nie przełknął.
00:55:40Boli co?
00:55:42Jeździmy na różne zagraniczne wycieczki i jeszcze podziwiamy tych, co to ich rodziców ojciec nie zabił.
00:55:51A dziecka nie ochrzcimy.
00:55:55Boli.
00:55:56Co?
00:55:57Jezus Maria, ja nie o tym kurwa.
00:56:00Księż, że też biliśmy.
00:56:02Wą!
00:56:03Wą!
00:56:04Wypierdalaj mi stąd!
00:56:05Dobry wieczór.
00:56:08Nie do końca jest dla mnie jasne dlaczego wybrałem właśnie te drzwi do państwa.
00:56:13No ale jestem święta bądź co bądź.
00:56:21Ale talerzyka nie widzę.
00:56:23Nie, nie.
00:56:24Spokojnie.
00:56:25Ja sobie wezmę.
00:56:27Zawsze tak jest, tak samo.
00:56:30Ja mam w swoim życiu takie dziwne coś, że całe swoje życie obchodzę nie swoje święta.
00:56:44Nawet moje urodziny to nie są moje urodziny, bo to są też urodziny mojej mamusi, która żeby było jeszcze tragiczniej, jeszcze gorzej umarła też w swoje urodziny.
00:56:52Czyli w moje śmiercią samobójczą razem z tatusiem.
00:56:55W spadku nie dostałem, bo byłem adoptowany.
00:57:01Nie, nie.
00:57:03Spokojnie.
00:57:05Już idę.
00:57:06Jeszcze tylko chwilę posiedzę, nie u siebie poświętuję.
00:57:14Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem wesoła nowina.
00:57:19No już nie śpiewam.
00:57:24Ja słyszałem o tym szczupaku, że jakby garść koralikami we wodę i co było dalej?
00:57:32Ja nie jestem samotny.
00:57:33Ja mam dom.
00:57:35To znaczy on też nie jest mój, ale płacę za niego.
00:57:39To ja bym tak jeszcze...
00:57:41Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi.
00:57:48No nie śpiewam już!
00:57:54Ja całe swoje życie się cieszę z tego, co mnie nie dotyczy.
00:57:57Z nieswoich radokci się cieszę.
00:57:59Frank spadł, hura!
00:58:00Hurra!
00:58:01Demokracja hurra!
00:58:02PKB hurra!
00:58:03Sportowcy hurra!
00:58:04Kryzys nie ma, zniknął!
00:58:06Hurra, hurra, hurra!
00:58:07Ja już nie mam siły się cieszyć, kurwa, naprawdę z niczego.
00:58:11Ale staram się, kurwa!
00:58:14Już idę!
00:58:15To się zaczęło, kiedy byłem dzieckiem.
00:58:32Tata mi powiedział razem z mamusią, że...
00:58:36Żebym się za szybko nie cieszył.
00:58:40No to przestałem.
00:58:41Raz, pamiętam, zrobiłem sobie taką cieszotkę.
00:58:47Taką dla siebie do cieszenia się.
00:58:50Ze słomy.
00:58:52Z kamyczków rzecznych, z patyczków.
00:58:55To mnie wyśmiali tę cieszotkę tatowie.
00:59:00Że wstyd.
00:59:02A ja...
00:59:04Ja chciałem.
00:59:06Ja chciałem się cieszyć.
00:59:08Świętować z ludźmi nawet.
00:59:09Nie sam.
00:59:11Ale ja nie mam tego święta swojego do świętowania.
00:59:14Ja go nie mam.
00:59:16A mam na tę okoliczność nawet taki gwizdek.
00:59:18Przygotowałem sobie taki...
00:59:20Taaa!
00:59:21Taaa!
00:59:30Jezu malusieńki.
00:59:39Co za ludzie.
00:59:40Chciałabym się pakować na wakacje.
00:59:49Ale mam wrażenie, że pakuję się do wanny, żeby podciąć sobie żyłę.
00:59:59I wyspać się wreszcie w wannie jak w grobie.
01:00:00W wyniku krachu mieszkaniowego, czynszu, inflacji, wyjątkowej wojny mieszkaniowej.
01:00:08I nie tylko mieszkaniowej.
01:00:09Ostatnia moda nas, klasy średniej, to wyjechać na plażę, odebrać tam sobie dni urlopu i umrzeć w piasku.
01:00:23Taki trend.
01:00:37Taki trend.
01:01:07Taki trend.
01:01:26Nie chcę nic mówić.
01:01:28Ale to już chyba trzeba na plażę iść.
01:01:30To już dłużej nie ma sensu tutaj.
01:01:32Ten Egipt też jakiś taki dziwny, smutny, jak poszerzenie viastarny.
01:01:35I już na plażę?
01:01:38Ja nie chcę na plażę iść.
01:01:40Ja chcę jeszcze posiedzieć.
01:01:42Pomyśleć, popłakać nad swoim życiem.
01:01:45I nie dlatego, że życie złe, tylko że mało dobre.
01:01:51Nie mogę iść na plażę.
01:01:52Ja nigdy nie zrobiłbym tego swoim rodzicom.
01:01:55Na plażę przecież pójść nie można.
01:01:59Ale ja się oszukuję, Jezusie Święty. Chodźmy.
01:02:05Chodźmy.
01:02:07Chodźmy.
01:02:08Chodźmy.
01:02:20Chodźmy na plażę już.
01:02:21Wierzę się.
01:02:30Jak pomyślę, że teraz trzeba na plażę iść.
01:02:37Mama moja mi wysyłała w słoiku do miasta kiełbasę.
01:02:43I flaczki.
01:02:46I czasami też fasolkę.
01:02:51Ja wstydziłem się, ale jadłem.
01:02:57A teraz co?
01:03:00A moja babcia mi mówiła, gdzie ty do miasta pojedziesz? Po co?
01:03:06I ja sobie myślę, że może jakby babcia była w Jarego najbardziej, to ja bym...
01:03:14No teraz na tej plaży nie była.
01:03:17Ale kurwa zawsze chciałam na tej plaży.
01:03:19Jak może pierwszy raz zobaczyłam, to się zaczęłam jąkać.
01:03:25Chodźmy już, chodźmy. Co prawda nie będziemy się opalać.
01:03:29Przykro. Trochę z tego powodu.
01:03:32Ale... Popatrzymy na gwiazdy!
01:03:34Mówi się, że na gwiazdach mieszkają duchy.
01:03:46Tak czytałem w książce o czerwono skóry.
01:03:50Pomachamy do nich?
01:03:51Chciał człowiek coś zrobić, gdzieś się zająć sobą.
01:03:59I teraz wraca do rodziców.
01:04:02Przez plażę.
01:04:04I musi z nimi zamieszkać.
01:04:06Nienawidzę tego.
01:04:08Znowu do biedy, do domu.
01:04:10Przecież to nie ma sensu żadnego.
01:04:12Może wrócimy jednak do domu, co?
01:04:15Tak kochana, wracamy do domu przodków właśnie już niedługo.
01:04:23To może być szok.
01:04:24Szok.
01:04:36Gwiazda spada.
01:04:38Przy cenie.
01:04:43Nie zasypam jeszcze, nie zasypiam.
01:04:45No i nie znaczmy.
01:04:53Nie, bo korzystałem dnia.
01:04:56Dwudziestu czterech godzin.
01:05:02Święto mają w niebie.
01:05:04Wszystkie gwiazdy zapalone.
01:05:06No to może wreszcie będziemy razem z tego wolnego czasu korzystać?
01:05:10Korzystamy przecież.
01:05:12Całe jedenaście miesięcy.
01:05:13No właśnie, właśnie.
01:05:15Nie zasypiam jeszcze.
01:05:19No bo tak.
01:05:21Dwa tygodnie w roku wolne.
01:05:24A 52 nie wolne.
01:05:27Nie zasypiam jeszcze.
01:05:29Po kryzysie ujęli nam trochę socjalnych zdobyczy.
01:05:32I wprowadzili 14-godzinny dzień pracy.
01:05:34Ja to policzę zaraz, ile to jest.
01:05:37To jest taki, można powiedzieć, jakby werteryzm nowy się stał, porobił.
01:05:41No i jakbyśmy to wszystko policzyli, też liczyć te wakacje, urlopy przez całe nasze życie, no to jest 11 miesięcy.
01:05:50No to rok niespełna dla nas jest.
01:05:51No i żeśmy postanowili odbyć to wszystko w całości, a potem do piachu.
01:06:00Dzieci nasze mają z nami teraz naprawdę dobry kontakt.
01:06:04Przebywamy z nimi tutaj.
01:06:06Gdzieś robiły zamki z piasku.
01:06:08Nazywam się Howard Wagner i wiem.
01:06:19Kopiem sobie dołek w plaży.
01:06:21Połatwo się kopie.
01:06:22Siedzę na plaży.
01:06:23Czekam na śmierć.
01:06:25Mef nie ma.
01:06:26Zjedzone.
01:06:28Ale ja naprawdę, tato, nie chcę tato dłużej żyć!
01:06:31Znieśli dziś pańszczyznę, dziecko.
01:06:44Znieśliśmy dzisiaj.
01:06:46Kawior i karoce dla nas.
01:06:48Przecież się umyłem nawet na tę okoliczność.
01:06:50No co wy no!
01:06:52Co ty mi będziesz jakieś brzuty robił samobójcze?
01:06:57Nabijacie?
01:06:59Samemu?
01:07:00Też to boli!
01:07:04Mnie.
01:07:20Chodzi tylko o to, żeby zacząć.
01:07:23Żeby jakoś te dwadzieścia cztery godziny zacząć.
01:07:29Podejść do tego człowieka.
01:07:32Przedrzeć się przez kordon.
01:07:35I uderzyć go w twarz.
01:07:37Otwartą dłonią.
01:07:39Jak się bije na otrzeźwienie, a nie żeby złamać nos.
01:07:43I dopiero potem pięścią.
01:07:46Żeby otrzeźwiony wiedział za co.
01:07:47Ale oczywiście.
01:07:50Nic tego.
01:07:52Nie da się.
01:07:53Nie wolno.
01:07:56Chcesz powrotu tego, co nam wiek dwudziesty dostarczył w ilości wystarczająco okropnej, panie Szela?
01:08:03Nie, nie.
01:08:05A jak nie?
01:08:07To nie jestem dobry w mowach pogrzebowych.
01:08:12Zwłaszcza jeśli trzeba pogrzebać życie.
01:08:14Aspiracje i wzory na przyszłość.
01:08:18Które jeszcze się na dobre nie zaczęły.
01:08:21O których wymyśliliśmy sobie jesienią.
01:08:23Za oknem paliły się latarnie.
01:08:29I krzyczało się do zimy, którą ta jesień za oknem zapowiadała.
01:08:33Zimowy pierdalaj!
01:08:34A jednak przyszło to pośniegowe błoto, w którym zabuksowały wille Toskani, lokaty dobre ubrania i ubezpieczenia na wypadek ostrej zimy.
01:08:48Nie jesteśmy, jak się okazuje, w stanie dorównać do tego, co się w Europach już kończy.
01:08:55Nie zdążyło się.
01:08:56Szajmy mi tych ludzi, którzy krążą nie po swojej opowieści i nie swoje święta pańskie mają.
01:09:03Którzy najpierw krążyli po ziemi ze wschodu na zachód, z południa na północ, do portu, do kopalni.
01:09:09Z baltami, walizkami, miednicą, do kopalni, do ciepłych jeszcze mieszkań.
01:09:18Którzy do pracy nosili dwie kromki chleba złożone w kanapkę, żeby nie było widać, że je się tylko suchy chleb.
01:09:25Tych ludzi w złych swetrach i chińskich kurtkach, którzy wreszcie mogli zakładać spółki na łóżkach polowych, żeby zacząć coś od jeszcze jednego początku, jeszcze jednego, żeby może się wreszcie uda.
01:09:36Którzy w nowym mieście musieli się uczyć mody, zachowania, jedzenia pałeczkami.
01:09:44Poznawać nowe słowa i starać się wyrwać dla siebie kawałek własnego miejsca.
01:09:51Znam was.
01:09:53Co was nie znam?
01:09:55Z domów katolickich, którzy przy telewizorze patrzą na siebie z przyszłości, żeby dorównać, co imitujące Europę tanią imitacją elity dają sobie.
01:10:06Za zadanie domowe.
01:10:09Znam was.
01:10:11Co was nie znam?
01:10:12Kto wam te szlacheckie pańskie durni o jeden z drugim korzeni wymyślił?
01:10:20Kto wam, że w weselu to jesteście z panem młodym, autobusem na wesele przyjechałeś i z jego gośćmi pijesz?
01:10:29Kto was wyjął wstydem z własnej opowieści buntów chłopskich na powstańcze koszule pozamieniał?
01:10:37Państwu wszyscy kurwa szlachta!
01:10:40Gdzie się komu dałeś ze wstydu nie po swojemu opowiedzieć, żeby uciec?
01:10:46się wyrwać.
01:10:50Dokąd się pyta?
01:10:52W co się wyrwać?
01:10:55Jak nawet w pysk nie można strzelić nikomu oprócz tobie, żebyś się nie wtrącał w rzeczy, za to ich nie rozumiesz, państwowe!
01:11:02Kto d ».
01:11:32A może ja mam powód, żeby pić?
01:11:41I nie jest to tylko, że się czuję niepewnie na wycieczce zagranicznej pierwszy raz wśród Beduinów.
01:11:49Zawsze jest jakiś lumb przyplątań i zwracajcie na niego uwagi, może sobie pójdzie.
01:11:53Słuchajcie, jak człowiek od tej zimy, tego błocka to oczywiście wzięło i dogoniło i zaraz pewnie obrzyga wyć tu.
01:12:04E, psst! To my się już nie zabijamy?
01:12:10Możemy tak po prostu iść popływać.
01:12:14Ale fajnie, co?
01:12:19O ja, ale słońce wstaje!
01:12:23Ja też się chcę iść kąpać!
01:12:25Żyjemy!
01:12:26Kurwa mać! Żyjemy!
01:12:29Gwiazda spada!
01:12:31Spada!
01:12:32Spada!
01:12:33Szybko, szybko, szybko, szybko!
01:12:36Mam!
01:12:38Zdążyłem!
01:12:42Zdążyłem!
01:12:43Zdążyłem!
01:12:49A ja nie zdążyłam.
01:12:51Jakie życzenie pomyślałeś?
01:12:53Przecież nie powiem przecież, bo się spełni.
01:12:56A fajną sobie wymyśliłem ciężotkę. Taką dla siebie.
01:13:00A może ja mam powód, żeby pić?
01:13:02Może mam powód?
01:13:04Będzie nam teraz o trudnym na pewno dzieciństwie opowiadać.
01:13:08Tak!
01:13:10Chciałbym się cofnąć do dzieciństwa i przeżyć je poza upokorzeniem i wstydem.
01:13:15Dzieciństwo!
01:13:16Bardzo chciałbym!
01:13:18Ale nie dlatego piję.
01:13:21Mam święto swoje.
01:13:23Wy macie wasze tam kieliszki.
01:13:26Na czwartego czerwca to asty, a ja mam swoje.
01:13:30I nam się te święta na kalendarze nie nakładają.
01:13:36Chodź!
01:13:38Panie!
01:13:39Panie!
01:13:40Zająłbyś się drogi panie pracą nad sobą!
01:13:44A nie tylko święta, święta, długie weekendy i dni wolne!
01:13:47Nie ma na to czasu!
01:13:48Jak tam woda?
01:13:49Co?
01:13:50Nie mam racji?
01:13:51Ale mu powiedziałem.
01:13:52No nie bardzo.
01:13:53Tak się składa akurat, że pracujemy najwięcej w Europie na tym kawałku pola środkowe europejskich.
01:13:58Byzydura!
01:13:59Prawda kochanie?
01:14:01No ale co wy?
01:14:03Z tym świńskim ryjem niebezpiecznym się zgadzasz może?
01:14:06No pewnie, przecież my zawsze w zapusty tak robimy.
01:14:09Zapusty?
01:14:10Świętować krew na śniegu, zabijanie.
01:14:12No, pogratulować.
01:14:13A ja ci w twoje zaglądam święta?
01:14:18Masz rację.
01:14:20Masz rację.
01:14:22Masz rację.
01:14:23Ja nie wiem jak ja sobie z tym poradzę.
01:14:27W moim domu tylko siekiera.
01:14:30Nie motyka, piłka, szklanka, tylko właśnie siekiera.
01:14:33Ordynarna, tempa w ludzi.
01:14:36Ja przepraszam za rabację.
01:14:38Przepraszam za rabację.
01:14:40Przepraszam za rabację.
01:14:41Przepraszam za rabację.
01:14:42I nie proszę o wybaczenie, bo wina ta jest zbyt duża.
01:14:46Ty tak na poważnie?
01:14:47Oczywiście.
01:14:48Chodź do mnie.
01:14:49Z kocykiem?
01:14:50Z kocykiem.
01:14:51Że nie.
01:14:53Możesz z nami poleżeć.
01:14:55Chodźcie się ludzie kąpać, żyjemy.
01:14:57Ja, też mnie mógł zauwa.
01:14:59Chet.
01:15:00Chet.
01:15:01Chet.
01:15:02Chet.
01:15:09Chet.
01:15:11Chet.
01:15:13Chet.
01:15:18Chet.
01:15:21Chixel.
01:15:23Serio?
01:15:34Bić?
01:15:35Stosować przemoc z braku pieniędzy?
01:15:38Jest wygodne, naprawdę, wytłumaczenie
01:15:39Wiesz, mi chodzi o to
01:15:50Że ja nigdy w tej pańszczyźnie ustrojowej
01:15:54Naszej nieruchliwej
01:15:55Nigdy nic nie będę miał
01:15:56Oprócz strachu
01:15:59Na przyszłość
01:16:00Trzeba było list napisać do mnie
01:16:05Ja jestem ludzki człowiek
01:16:08Ludzki bank, ludzki
01:16:09Przedstawiciel komorniczy, międzyludzki, naprawdę
01:16:12To pisałem
01:16:13I co, nie odpowiedzieli, tak?
01:16:15Trudno
01:16:16Trzeba było się zorganizować ludźmi
01:16:18To robiłem to z ludźmi
01:16:20I co?
01:16:21Nic nie dała?
01:16:22Demonstracja?
01:16:23Straszna
01:16:23Spałowali
01:16:25Albo może gorzej
01:16:27Zostawili w spokoju
01:16:28I porobili trochę zdjęć
01:16:30Dobrze się czułeś
01:16:34Rzucając doniczkami po pelargoniach
01:16:36W biednych policjarkach?
01:16:39Zaproponuj coś
01:16:40My to rozważymy w zarządzie
01:16:42Ja też bym chciał wam lepiej
01:16:44Ale nie ma lekarstwa
01:16:46Jestem teraz bólem
01:16:55A nie lekarstwem
01:16:57Wiesz, ja się na aptekarstwie nie znam
01:17:00W tym momencie proszki biorę
01:17:03Na receptę
01:17:04Antydepresyjne
01:17:05Ja też
01:17:06Ale mi się skończyły właśnie
01:17:09To przecież boli przemoc, idioto
01:17:15Straszne jest zabić człowieka
01:17:17Zwłaszcza jak się pomyśli
01:17:19Pan się urodził jako dziecko
01:17:21Jako dziecko
01:17:22Ja!
01:17:22KONIEC
01:17:52Czyli takie ci rzeczy śnią, Willy, tak?
01:18:09Niewolnictwo znieść, tak?
01:18:13Pańszczyznę znieść.
01:18:16Znieść normalny porządek rzeczy.
01:18:18A może jeszcze Chińczyki trzymają się mocno, swojego pół dolara dziennie się nie podoba.
01:18:26I też znieść, co?
01:18:28Pokaż metkę, Willy.
01:18:32Metkę!
01:18:43Jak to się śnią?
01:18:45Nie śnią się wcale.
01:18:48Wcale się nie śnią.
01:18:50Przecież, Linda.
01:18:52Czy to się rzeczy śnią?
01:18:55Czy to się rzeczy śnią?
01:18:57Czy to się rzeczy śnią?
01:18:59Przemoc jest zła, chłopcy.
01:19:01Chyba, że właśnie jest dobra.
01:19:04Skończył się nam zapust.
01:19:05Dalej, pany, jedziem.
01:19:07Zwiśnie chłop na szubienicy.
01:19:09Popielcowym śledziem.
01:19:10Niesłychanie groźny psychopata.
01:19:19Słuchaj, kochanie.
01:19:20Wpadł dziś do jakiegoś biura.
01:19:22Na szczęście zabiliśmy go.
01:19:26Zanim zdążył coś powiedzieć.
01:19:30Pańszczyzna i kurwa szubienica.
01:19:32To są nieodmienne ekonomie.
01:19:35Czego moja osoba nie lubi, ale popiera, żeby nie zostać zestrzelonym w obcym biurze przez snajpera.
01:19:40Willy, słuchaj.
01:19:40Nazywam się Willy.
01:19:50Powinieneś jutro pójść do biura, do Howarda i powiedzieć mu, że musisz pracować w Nowym Jorku.
01:19:56Jesteś zbyt uległy.
01:19:59Gdyby stary Wagner żył, prowadziłbyś mu dziś centralę.
01:20:05Stary.
01:20:06To był król.
01:20:08I chłop!
01:20:08To znaczy człowiek z charakterem.
01:20:12Ten syn, ten Howard wcale cię nie docenia.
01:20:18Pójdź do niego i upomnij się kurwa o swoje.
01:20:23No właśnie kurwa.
01:20:24Tato.
01:20:24Słuchaj się mamy.
01:20:25Mama wie co mówi.
01:20:26Chyba, że gada do lodówki.
01:20:27Żeby ją naprawić.
01:20:28No.
01:20:31O, Delica.
01:20:33To byłoby coś.
01:20:34O, muszę nabrać Howarda na forsę, moja mała.
01:20:40Czuję, że wszystko się zmieni.
01:20:45Dostanę zaliczkę.
01:20:46I powrócę do domu z posadą w Nowym Jorku.
01:20:53Psiakę!
01:20:54Zaraz tego dokonam.
01:20:57Już nigdy nie będę musiał jeździć samochodem.
01:21:02Przestań na litość Boga rozmawiać z tą lodówką.
01:21:06Od gadania się nie naprawi.
01:21:07Żart.
01:21:11Widz go mi wojażerski.
01:21:20Przyszedł do mnie starosta Brian
01:21:22i powiedział, masz jeden dzień dla siebie.
01:21:26Jeden dzień.
01:21:28Od Wiednia do Lwowa możesz robić w prawie co uważasz za słuszne.
01:21:32Wiecie, Szela,
01:21:36zniesienie ustroju pańszczyzny jest na wyciągnięcie ręki niedaleko.
01:21:41Co zrobicie, będzie dobrze.
01:21:45Wyszedłem w śnieg ścieżką.
01:21:49Nią dużo chodziłem wtedy.
01:21:52Wszedłem na piechotę do domu.
01:21:57Co byś zrobił w jeden dzień?
01:21:59Co byś zrobił w jeden dzień?
01:22:07Co byś zrobił w jeden dzień?
01:22:11Słońce, ziemią, komórze, chmury, z nieba wydarło.
01:22:29Zda się słychać jak ci się z głosów.
01:22:33Słuch, sypie się ziarno.
01:22:36Babom, łydki bieleją.
01:22:39W podtasanych spódnicach.
01:22:43Ziemia pęka nadzieją.
01:22:46Rodzi się pątnica.
01:22:50W taki wiej w arkoczach drzemią.
01:22:53Gdy spęka na słońce.
01:22:55Ziemia, jak ta wola, co od Boga.
01:23:00Chodzi gdzieś po swoich drogach.
01:23:03Nikt nie dowie się o tym.
01:23:12Dokąd idzie, skąd przyszła.
01:23:16Kryje ciężkie żywoty.
01:23:19Dźwiga na koromysłach.
01:23:23Idzie dalej, wciąż dalej.
01:23:26Gdzieś na chwilę przystanie.
01:23:29Bawa świece tam pali.
01:23:33Chłopskie tam umieranie.
01:23:36W taki wiej w arkoczach drzemią.
01:23:39Gdy spęka na słońce.
01:23:42Ziemia, jak ta wola, co od Boga.
01:23:46Chodzi gdzieś po swoich drogach.
01:23:50Przyjdzie do mnie, gdy lato za lat.
01:23:55Ile sama nie wiem.
01:23:57Wszymdzie stanie przed tatą.
01:24:00Powie już czas na ciebie.
01:24:03Dzieci ziemią oddzielę.
01:24:07Zrobię jeszcze póki co.
01:24:10I w pachnącą niedzielę.
01:24:14Idę za punktnicą.
01:24:17W taki wiej w arkoczach drzemią.
01:24:21Gdy spęka na słońce.
01:24:23Ziemia, jak ta wola, co od Boga.
01:24:27Chodzi gdzieś po swoich drogach.
01:24:31W taki wiej w arkoczach drzemią.
01:24:34Gdy spęka na słońce.
01:24:37Ziemia, jak ta wola, co od Boga.
01:24:41Chodzi gdzieś po swoich drogach.
01:24:45Ziemia, jak ta wola, co od Boga.
01:24:50Ziemia, jak ta wola, co od Boga.
01:24:53Ziemia, jak ta wola, co od Boga.