Category
🎥
Short filmTranscript
00:00:00KONIEC
00:00:30KONIEC
00:01:00KONIEC
00:01:30KONIEC
00:01:34KONIEC
00:01:44KONIEC
00:01:46KONIEC
00:01:48Dzień dobry, pan budzisz?
00:02:02Ja budzisz, do pumpiarzy pewnie.
00:02:06Tak, brat pisał to przyjechałem.
00:02:08Ja, ja, mówi mi Franek.
00:02:10A co z nim?
00:02:11Choruje trochę.
00:02:13Choruje, a co mu jest?
00:02:15Hopie, a tu można nie chorować.
00:02:18No, baź, baź.
00:02:39Głodny?
00:02:40Nie.
00:02:48Trochę dniem i popłyniemy.
00:02:59Ryby, ryby tylko ryby i kacze jaja.
00:03:18Nawet usmażyć nie ma na czym.
00:03:20Dla mnie?
00:03:33Dla pana.
00:03:34Dziwisz się, że tak mieszkam.
00:03:50Miałem tutaj twój dom.
00:03:54Spalili.
00:03:56Tu chcę tylko przesiedzieć.
00:03:58Na wiosnę idę precz z żuław.
00:04:08Tu chłopie, dokoła były wały.
00:04:12Od Wisły, od Nogatów i od Zatoci.
00:04:17Tu ziemia jest niżej morza.
00:04:21To metr, a czasem i o dwa.
00:04:23Wiesz, to się nazywa polder.
00:04:26Jo, polder.
00:04:28A teraz?
00:04:30Teraz trzeba jeździć łódką.
00:04:33Kiedyś tu pod wodą rosła pszenica.
00:04:37Kuraki cukrowe.
00:04:39Tak było dla Niemca.
00:04:41Jak odchodzili, rozbijali wały.
00:04:46Rozmontowali pompy.
00:04:49Tu trzeba 400 kubików wody na minutę wybierać.
00:04:57Tu gdzie twój brat?
00:05:00Co czyta cię, że spodz?
00:05:03Ale nie ma prądu.
00:05:05Zna się pan na tym?
00:05:08Jo, jo.
00:05:08Dwadzieścia lat robiłem.
00:05:11Dla Niemca.
00:05:12A teraz?
00:05:14Nie.
00:05:15Ale dlaczego panie budzisz?
00:05:18Złówa.
00:05:20Nie idzie osuszyć.
00:05:23Tu chłopie nawet specjaliści z Holandii.
00:05:25Nie poradzą.
00:05:28Na wiosnę idę stąd.
00:05:30Precz.
00:05:30Uff.
00:05:32Uff.
00:05:35Uff.
00:05:36Uff.
00:05:38Dlaczego nie leżysz, jak jesteś chodny?
00:05:43Dobrze, że nie muszę stać po pas w wodzie, bo inni stoją.
00:05:50Ty nie masz pojęcia, jak harowałem pod pokładem, jak marzyłem o tym, żeby pracować sobie o tak na powietrzu.
00:05:58Po co tu przyjechałeś?
00:06:00W chłodzie.
00:06:00Po co tu przyjechałeś?
00:06:07A no.
00:06:08Ktoś tu musi być.
00:06:11Franiu, nie gadaj ze mną głupio, dobra?
00:06:14To nie jest wcale takie głupie gadanie.
00:06:17Jest, jest.
00:06:17Bo jak ktoś musi być, to dlaczego akurat ty?
00:06:20A mnie?
00:06:21Po co tu ściągnąłeś, drogi bracie?
00:06:22Powiedziałem ci już, że ktoś tu musi być.
00:06:27Ktoś tu musi być, ktoś tu musi być.
00:06:29Franiu, ten co mnie tu wiózł, to powiedział, że za sto lat nie dacie rady.
00:06:32Takie zawracanie kijem Wisły.
00:06:35Franek.
00:06:37Nie ma głupszych od nas do takiej roboty.
00:06:39Co?
00:06:41Budzisz?
00:06:42A ty wiesz, że budzisz to powtarza po Niemcach, którzy tu jeszcze zostali?
00:06:46A tu byli Holendrzy, spece od takich spraw.
00:06:50Tak.
00:06:50Byli.
00:06:51I powiedzieli, że trzeba trzydziestu lat.
00:06:54A tak, powiedzieli.
00:06:56Ale im szło o coś zupełnie innego.
00:07:00Wiesz co?
00:07:02Wody wierzchnie to my ściągniemy za dwa, trzy lata.
00:07:04A im szło o wody gruntowe.
00:07:06O wody gruntowe, żeby to jakoś zmeliorować, żeby to jakoś zdrenować, no.
00:07:13A na to rzeczywiście trzeba czasu.
00:07:14Trzeba czasu, trzeba czasu.
00:07:17Ile trzeba czasu?
00:07:19Od tego są fachowcy.
00:07:22Jeżeli tego nie zrobią, to żuławy zginą, upadną.
00:07:25Rozumiesz?
00:07:27A naszą rzeczą jest ściągnąć wody wierzchniej.
00:07:30To jest cała nasza sprawa, tyle.
00:07:32Ja tu, Franek, nie zostanę.
00:07:36Nikt cię tu nie będzie trzymał siłą.
00:07:38Twoja sprawa.
00:07:40No.
00:07:42Idę to zanieść.
00:07:43Czekają na to.
00:07:48Cholera.
00:07:49Znowu oni.
00:07:54Kto?
00:07:56Pracować nie dają?
00:07:58Do jasnej choleri.
00:08:02Nie jesteście pierwsi, którzy tu przychodzą patrzeć nam na ręce.
00:08:06Chcecie?
00:08:07Wyjdźcie.
00:08:07Proszę bardzo.
00:08:09Nabić się wam nie śpieszy.
00:08:10Sukińszyny.
00:08:13Żadnia pompujecie w jedną stronę, a w nocy na aboron.
00:08:15Woda znów poszła do góry.
00:08:17Nie.
00:08:18No.
00:08:24Chodźcie.
00:08:24Zobaczcie sami.
00:08:33Nie chodźcie.
00:08:36Chodźcie.
00:08:39Chodźcie. Czasu znala.
00:08:41Zawsze pracowały tutaj trzy zespoły.
00:09:07Na prąd albo silnikiem na ropę.
00:09:09Wizle Niemcy rozbili.
00:09:12Rozbili co się dało albo zabrali części.
00:09:18Wiecie skąd mamy wtryskiwacze?
00:09:20Z rozbitych czołgów.
00:09:23Zresztą to co ja wam będę mówił.
00:09:24Nie znacie się na tym.
00:09:25Woda poszła w górę.
00:09:28To wczoraj stała w piwnicach.
00:09:30Dzisiaj już w progach.
00:09:34Od zalewu zrobiła się wyrwa.
00:09:36Sama się zrobiła?
00:09:37Słyszeliśmy wybuchy.
00:09:40No grasują tu jeszcze jacyś Niemcy.
00:09:42A zresztą to nie nasza sprawa.
00:09:45Przy wyrwie też już idzie robota.
00:09:48I my harujemy dzień i noc.
00:09:49I wiecie ile za to dostajemy?
00:09:51Po dziesięć tysięcy na miesiąc.
00:09:52Za taką harówę.
00:09:53A traktorzyście dostałem po pięćdziesiąt, po sześćdziesiąt tysięcy.
00:09:56I więcej nawet.
00:09:56Dobra, dobra.
00:09:57Daj spokój.
00:09:59Za dwa, trzy miesiące dostaniemy prąd.
00:10:01Ruszą dwa zespoły.
00:10:02Mam trzeba ziemi, nie wody.
00:10:04Jak nie zasiejemy, pozdychamy z głodu.
00:10:06I nikt nie da nawet dziesięciu tysięcy.
00:10:09Popędzicie wodę czy nie?
00:10:12Orać czas.
00:10:17No?
00:10:18To co?
00:10:20Bijemy się?
00:10:22Albo zjeżdżacie stąd.
00:10:23Musimy pracować.
00:10:32Tak pracuje tam.
00:10:43O!
00:10:45Czekaj.
00:10:48A ten to kto?
00:10:50A to...
00:10:51To mój brat, Józek.
00:10:52No, ten, o którym wam mówiłem.
00:10:55Gościnę?
00:10:57Czy do bitki?
00:10:58A.
00:11:00Ja z odsieczą.
00:11:02Poznajcie się.
00:11:03Inżynier Kordek.
00:11:06Wskiwiński.
00:11:09Włachut.
00:11:11I Urbańczyk.
00:11:15No, inżynierze, mam to nareszcie.
00:11:17No.
00:11:20Zimno tu, panowie, u was.
00:11:21A.
00:11:22I gorąco.
00:11:23Zawsze tu ktoś przyłaź.
00:11:25A co, zapalimy?
00:11:26Zapalimy.
00:11:27Zawsze.
00:11:28Noż.
00:11:30Nie nasze.
00:11:31Amerykańskie.
00:11:32A.
00:11:33No chłopaki, do roboty.
00:11:35Józef był ze mną w oddziale pod Radomiem.
00:11:40Jechał po Bibułę do Warszawy i go capnęli.
00:11:42Trafił do lagru i doczekał się Amerykanów.
00:11:45I mogłem u nich zostać.
00:11:46Ale on takie płaczliwe listy pisał.
00:11:49Zapali pan?
00:11:52Zgłosiłem się do wojska na wojnę japońską.
00:11:55Nawet mnie przyjęli.
00:11:58Ale potem rzucili atomówkę i już nie byłem potrzebny.
00:12:05A, chodźmy obiad gotować.
00:12:06Zgłosiłem się do wojna.
00:12:08Zgłosiłem się do wojna.
00:12:10Zgłosiłem się do wojnę japońskiej.
00:12:11Zgłosiłem się do wojna.
00:12:11Zgłosiłem się do wojna.
00:12:12Zgłosiłem się do wojna.
00:12:13Zgłosiłem się do wojna.
00:12:19I przyczkiw period .
00:12:23StarCzy whim CFT
00:12:36Zgłosiłem się do wojna.
00:12:42Zgłosiłem się do wojny.
00:12:43Mnie jedno na lewej.
00:12:51A bo co?
00:12:52Nie jestem głodny.
00:12:58Co to jedzie?
00:13:07Młody jeszcze.
00:13:10Zostanie z nami?
00:13:11No ja wiem. Chyba nie.
00:13:15To jest żartka.
00:13:18Hej.
00:13:30Dawaj.
00:13:37A!
00:13:41A!
00:13:45A!
00:13:48A!
00:13:50KONIEC
00:14:20Towarzysz Kordek jest?
00:14:28Inżynier Kordek?
00:14:29Tak.
00:14:31Jest.
00:14:42Coś się stało, kierowniku?
00:14:43Stało się, stało się.
00:14:46Postrzelili Budzisza, no.
00:14:48Dlatego, no, wiecie.
00:14:50Tak, wiem.
00:14:52Robił przecież u nas.
00:14:54A co z nim?
00:14:55Leżał parę godzin, zanim go znaleźli osadnicy.
00:14:58Może się wyliże, może nie.
00:15:00Kto to zrobił, już wiecie?
00:15:02Nie.
00:15:04Poszukamy.
00:15:05Zobaczymy.
00:15:09O.
00:15:11Widzę, że macie tu gościa.
00:15:14To mój brat, kapitanie.
00:15:17Niedawno wrócił od Amerykanów.
00:15:18A, widzę, widzę, widzę.
00:15:22Papiery są?
00:15:23Są.
00:15:24Mhm.
00:15:26Pracujecie tutaj?
00:15:30Nie.
00:15:32A to co robicie?
00:15:32Dajmy na to.
00:15:33Kibicuję.
00:15:37Dajmy na to.
00:15:39A.
00:15:41Był ze mną w Aelu.
00:15:43Potem w Buchenwaldzie.
00:15:46Teraz przyjechał mnie odwiedzić.
00:15:47Czy ja coś mówię?
00:15:51Tak, tylko sobie głośno myślę.
00:15:53Bo tutaj albo swój, albo...
00:15:58No, wszystko proste.
00:16:00A z kibicami to i tak nigdy nie wiadomo, co robić.
00:16:04Także widzicie, tak sobie.
00:16:08Głośno myślę.
00:16:08Coś się u was ostatnio bardzo woda podniosła.
00:16:19Średnio 15 centymetrów.
00:16:24Przerwało wał od zalewu, tak?
00:16:26Nie.
00:16:27Co znaczy nie?
00:16:28Sabotaż.
00:16:31Wymacali najsłabsze miejsce,
00:16:32naznosili niewypałów i w nocy pierdut.
00:16:35I to właśnie teraz.
00:16:39No tak, właśnie teraz.
00:16:41A wyrwę do jutra załatają.
00:16:44Ale jak myślicie, towarzysiu Koldek?
00:16:47No tak w przybliżeniu.
00:16:49Kiedyś ciągniecie wodę do wczorajszego stanu.
00:16:54Już nas o to grzecznie pytali osadnicy z Lisewa.
00:16:58Tak, wiem, wiem, wiem.
00:17:00No i co odpowiedzieliście?
00:17:01Że za parę tygodni dostaniemy prąd.
00:17:06A tu jeszcze nogi ściągają.
00:17:12To chyba żart.
00:17:14A ten żart będziemy mieli pojutrze na głowie.
00:17:17No i co teraz?
00:17:19Nadziały były, ziemia była.
00:17:21No i co ja teraz z nimi zrobię?
00:17:22No i co ja teraz z nimi zrobię?
00:17:31Żywo się połączy.
00:17:53Wodni prot trzeba będzie zdobyć.
00:17:56Minęli my Leszno, tu.
00:17:58Zoszka.
00:17:58I lecimy teraz na Poznań.
00:18:00Tu.
00:18:01Prawda to, Stachu?
00:18:03Prawda, prawda.
00:18:04A widzisz?
00:18:05Nawet swagier musiał to przyznać,
00:18:07choć nie chciał.
00:18:09O, już ty się tak nie pysznij.
00:18:12Stasiu, chodź i no tutaj.
00:18:13Pokaż mi teraz dokumentnie,
00:18:15gdzie są te całe żuławy.
00:18:17Tu, tu, o, o, tu.
00:18:19A gdzie będzie Harłupia Wielka?
00:18:20A to jest kole Sieradza.
00:18:25Sieradz.
00:18:26O, Jadwisiu.
00:18:28Sieradz to my ominiemy wielkim kołem.
00:18:33Tu pojedziemy na Poznań.
00:18:36Tak.
00:18:37Potem, o, na Toruń tu, o, widzisz?
00:18:40Tutaj.
00:18:41Kazimierz.
00:18:44No?
00:18:44To my chyba się ostaniem w tym Poznaniu, co?
00:18:48Jak to, ostaniem się w Poznaniu?
00:18:50No i stamtąd uderzymy na Sieradz.
00:18:53Na Harłupie Wielką.
00:18:55Za Tereską.
00:18:57Kobieto, no, coś ty głowę potraciła.
00:19:00Ja się będę gdzieś po Harłupiech poniewierał,
00:19:02a oni tymczasem ziemię zjedzą.
00:19:04Już ty nie mów, Kazimierz, że ci każdy wróg
00:19:06i że się na twoje połaszczy.
00:19:09Co jest jeden, a co dwa, to ja sam najlepiej wiem.
00:19:13Ja już widzę, jak mi ostawicie ziemi.
00:19:15Gdzieś w kącie.
00:19:17Ziemi.
00:19:18Po skrzypków.
00:19:19Obcemu nie chcesz wierzyć, to nie.
00:19:23Ale przecież szwagin pociągnie dalej z nami w transporcie.
00:19:27A i Wanda.
00:19:29Klimowicz.
00:19:31A co ty chcesz mnie się tak na gwałt pozbyć?
00:19:33Jakbym ci w czym przeszkadzał, czy co?
00:19:35A ty się kłaść spać, ale już.
00:19:43A ty, Kazimierz, mówisz jak pofrytany.
00:19:49Jacki mi i do żal.
00:19:50Dziecka mi szkoda.
00:19:51Szkoda to niech ci będzie swoich.
00:19:54Godą dziad do obrazu.
00:19:58Niby chłopach gada cię jak baby.
00:19:59Dajcie spokój.
00:20:01No bo gdzie się nie ruszysz,
00:20:02to zawsze ci nazywać jakiś babski król staję.
00:20:05A tu wiosna idzie.
00:20:07Siadźby trzeba.
00:20:08Ja chcę się coś mieć.
00:20:09Sadzić.
00:20:11No, Niedwiga.
00:20:13Prawdę mówię?
00:20:14Co?
00:20:16No.
00:20:17Sieje, a nie ma gdzie.
00:20:20Sadzi, a ziemi nawet nie ma tyle, co w doniczce.
00:20:25Oj, Klimowicz, Klimowicz.
00:20:28Zamknąłbyś lepiej dziób zamiast krakać.
00:20:30Będziem żyć.
00:20:31To i grzechy będą, nie?
00:20:32Mhm.
00:20:35Dobra noc.
00:20:38Dobranoc, dobra noc.
00:20:40Widzisz, Stasiu, jaki Herod z niego?
00:20:43No, ja myślę, Jadziu, że Kazimierz ma trochę racji.
00:20:48Powinniście się jakoś urządzić.
00:20:50Kiedy my się już dorabiamy?
00:20:52Od przed wojny.
00:20:54Stale i stale to samo.
00:20:55Dziecka i my się jednego dorobili i to je zostawili na cudzej łasce.
00:21:03Czekała na was Tereska lat tyle, to jeszcze te parę dni poczeka.
00:21:09Które jesteś?
00:21:09To jest to wasze mikułowe sumienie.
00:21:15Robota i robota, gospodarka i gospodarka.
00:21:18A reszta?
00:21:19Nareszcie się nakichali.
00:21:22Ja to wiem, anda, powiem.
00:21:25Brońcie Bóg, żeby ciebie kiedy w życiu miał spotkać taki los.
00:21:29Patrzcie to, to chyba Wisła.
00:21:58Ja, pierwszy raz widzę tę naszą wodę.
00:22:01Przepraszam.
00:22:02Już nawet Francuzi nie mają takiej wody.
00:22:04A bano.
00:22:05Sekwana jest uregulowana, Wisła se płynie jak Bóg da.
00:22:09Pierwszy raz słyszę, że Bóg ci nie wnos.
00:22:11Zawsze z nim wszedł ręka w rękę.
00:22:14To się tylko tak mówi.
00:22:15Ale ty szwagie, nie licz na to, że zrobisz ze mnie bezmożnika.
00:22:18Ty idź lepiej, zobacz, na tej swojej mapie, czymś przypadkiem nie dojeżdżamy.
00:22:22Co się stało?
00:22:23To ja wiem z natchnienia Bożego.
00:22:24Nie muszę patrzeć na żadną mapę.
00:22:27Dojeżdżamy.
00:22:27Co, bym i ojca i syna, to ja się chyba muszę ogolić.
00:22:30Ale zdążę.
00:22:31Dobrze pan, zdążę.
00:22:34Może ja bym się ogolił, co?
00:22:36A ty to po co, no?
00:22:37Gębę masz gładką jak pupcie nieboblaka.
00:22:40Masz rację, brodę sobie zapuszczę.
00:22:43Tak?
00:22:43No.
00:22:44A po co?
00:22:45A będę wyglądał zamiast na twojego syna, to na twojego dziadka, co?
00:22:49Dochodź, ładno.
00:22:50Ej, Walenciak!
00:22:54Dojeżdżamy!
00:22:55Dojeżdżamy!
00:22:55Dojeżdżamy!
00:22:56Dojeżdżamy!
00:23:57Dojeżdżamy!
00:23:58Dojeżdżamy!
00:23:59Dojeżdżamy!
00:24:00A niech mi dadzą tego gruntu z dziesięć hektarów, to ja będę wiedział, co to całe gadanie jest warte.
00:24:09Pan pozwoli?
00:24:17Lisewski, jestem z Urzędu Bezpieczeństwa.
00:24:19Mikuła.
00:24:20A pan listę transportu?
00:24:22Tak.
00:24:23Ktoś ubył ze Stanów, też przybył.
00:24:26Stefan grzyb ze swoją rodziną. Udał się do swoich tam pod... gdzieś pod Kalisz, ale dołączą później.
00:24:32A jak nie dołączy?
00:24:33Panie, człowiek za ziemią idzie, a nie ziemia za człowiekiem.
00:24:39Jak on przebył tyli, świat drogi, to głupi byłby, jakby jeszcze tego ostatniego kroku nie zrobił.
00:24:46A francuskie przysłowie mówi, że jak ktoś na buty teścia czeka, to długo będzie bosa, faciu.
00:24:52Słusznie, dajcie adres tego grzyba, Mikuła.
00:24:57Macie tutaj całą kancelarię, na co mi ona?
00:24:59A, nie, nie, nie, nie. Wy się właśnie nadajecie do kancelarii, jak nikt inny.
00:25:05Charakter pisma macie wyraźny, a jak co, to szwagier pomoże.
00:25:10Pan widzę, oblatany w mojej familii, ale jakoś do tej pory zawsze sam za siebie obstawałem, to i... to i teraz dam radę.
00:25:18No, i to jest właśnie słabo, panie Mikuła. Teraz was poznaję, posłowie.
00:25:22Bo na zdjęciu to wyszliście nie najlepiej.
00:25:24Na zdjęciu?
00:25:27Na jakim zdjęciu?
00:25:28Ano tak, by cały czas w drodze, skąd możecie wiedzieć.
00:25:32Będziecie mieli w tym swój udział.
00:25:34Panie kierowniku, pan pozwoli tutaj.
00:25:45To Mikuła, a to kierownik Wydział Rolnictwa.
00:25:48Zakładka jest.
00:25:49Dajcie te gazety.
00:25:50Proszę o zdjęcie.
00:25:52No pokaż.
00:25:53O, zdjęcie.
00:25:57Czekaj, czekaj.
00:25:58A Mikuła mówi, wszystkie nasze siły poświęcimy odbudowie kraju.
00:26:06Naszej świadomości nie zabił francuski kapitalizm.
00:26:11Ha, ha, ha.
00:26:12Ale cię zdjęli, Kazimierz, jak jakiego cesorza.
00:26:16Co ty tu gadasz temu francuskiemu narodowi?
00:26:18To ja to gadam?
00:26:19Kazimierz Mikuła zdywa wszystkich Polaków z obcych krajów, żeby wracali do domu.
00:26:24Będziemy robili socjalizm.
00:26:25Ty się przeżegraj, bezbożniku jeden, ty.
00:26:28My coś pokręcili?
00:26:30Wszystko pokręcili.
00:26:31A jak to Francuzi.
00:26:32Ja też to chyba jestem.
00:26:34Ty masz za krzywą gębę.
00:26:36Dawnie jak mi robili zdjęcia, to tylko bzdryk i klisza pękała.
00:26:42No, ale my tutaj kawki, kwiatki, a panie gospodarkę kiedy dostaniemy?
00:26:49A, z tym nie ma kłopotu.
00:26:51Gospodarki mamy prima sort, tylko że późno się robi, ciemno pogoda taka, może jutro, co?
00:26:57Jakie jutro?
00:26:58Jutro to będzie futro.
00:27:00Jak ja te parę tysięcy kilometrów przejechał, to dla mnie nie jest późno.
00:27:04No pewnie.
00:27:05Dawaj, tylko gospodarkę i już.
00:27:06Myślij panie starostwo.
00:27:07Tak, w ciągu, obiecybalnie, obiecybalnie, tak to.
00:27:09Jak długo będę siedział w tym zimnym wagonie?
00:27:12Ludzie, nie wejdę się z mała mucić.
00:27:14Ja się nie zapraszałem.
00:27:16Namawiali i nie namawiali, żeby jechać.
00:27:17Można pana na chwilę?
00:27:19To niby wasz organ, tak?
00:27:20Jak tam?
00:27:22Humanite, jak to się tym macie?
00:27:25Ludzkość, panie zakładka, ludzkość.
00:27:28Panie Żewski, jest kłopot.
00:27:30Jesteście człowiek inteligentny.
00:27:32Dobra, bez okrasy, mów pan.
00:27:33Nie chcę stracić tych ludzi.
00:27:35Nie rozumiem, co, z jakiego powodu? Przecież garną się do ziemi, nie?
00:27:38I właśnie to jest szkopun.
00:27:40A, pewnie nie macie dla nich inwentarza.
00:27:42Ale mam dla nich ziemię.
00:27:43A to rzeczywiście napoleoński szkopun.
00:27:47No, ale jak ich pan chce zatrzymać?
00:27:50Chcieli ich pan do tej swojej formacji?
00:27:52Jak to jest? UB, tak?
00:27:53Nie są powszebni ludzie inteligentni.
00:27:55Co najwyżej mogę pana przyjąć.
00:27:57Mówię, co najwyżej, bo nie jestem pewien, czy jest pan to ostatecznie bystre.
00:28:03Wie pan, gdzie jesteśmy?
00:28:04A co to, egzamin?
00:28:06Egzamin. Jesteśmy na terenie depresyjnym.
00:28:09To znaczy, jak się tej wody stąd nie zabierze, to ziemi nie będzie widać, tak?
00:28:13No właśnie, jesteśmy w takiej sytuacji.
00:28:15I co tym ludziom powiedzieć?
00:28:18Pan będzie lepiej wiedział, co im powiedzieć.
00:28:20W końcu to są pańscy ludzie.
00:28:22Sklepia mi pan.
00:28:23Nie bez podstaw.
00:28:26Nie rozumiem tylko, dlaczego panu tak zależy na tych ludziach.
00:28:29Przecież można ich było posłać do innego rejonu.
00:28:33Proszę nie zapominać, skąd ci ludzie wrócili.
00:28:37Istnieje kilka aspektów, ażeby ich zatrzymać.
00:28:39Agrarny, polityczny.
00:28:41A więc?
00:28:43Ja myślę, że trzeba im dać tę ziemię,
00:28:45bez względu na to, czy ona jest pod wodą, czy na wierzchu.
00:28:51Jeżeli ta rada jest fałszywa...
00:28:53A co grozi mi pan?
00:28:55Przecież jest pan w sytuacji koniecznej.
00:28:59Oni i tak się ruszą.
00:29:04Mało pan jeszcze wie o sytuacjach koniecznych w tym kraju.
00:29:09Co jest?
00:29:26Woda.
00:29:28Panie, gdzie wy nas wleczecie?
00:29:39Jezus Maria, Matko Święta, Józefie Święty.
00:29:42Żeby to były dzikie pola, ale to dzikie wody.
00:29:46Potopić nas chcesz jak kocięta?
00:29:47Mówiłem poczekać do jutra.
00:29:50Pompiarze ściągną wodę, tama pękła.
00:29:52Cicho pani bo.
00:29:53Jak mam być cicho, jak mam być cicho, kiedy mi w głowie kołoba dzieje?
00:29:57Jezus Maria, Matko Boska.
00:29:59Cicho te osia, no mogłaś zostać z innymi babami.
00:30:03No razem zostać.
00:30:04A ty to gęby nie otwieraj, ty.
00:30:07Gdyby nie ty, to bym siedziała u swojego patrona i słodkie chruściki gryzła.
00:30:12Przeklętniku jeden.
00:30:13Nie klekocz ty, Markowiczka, nie klekocz.
00:30:15Ale cicho, dajcie spokój.
00:30:17Panie kierowniku, teraz gdzie jedziemy?
00:30:18Na oględziny to tam dalej.
00:30:21Tam jest trochę lepiej.
00:30:22Ale to też jutro, pojutrze jak woda opadnie.
00:30:25Nie ma czasu.
00:30:26Patrz pan, skowronek już śpiewa.
00:30:28Ostatnia godzinę, żeby coś posiać.
00:30:29Jakiegoś kartofelka w grunt posadzić.
00:30:31A co?
00:30:33Pod wodą będziesz orał?
00:30:35Kwaterkę gorzałybym wypił za jednym zamachem.
00:30:38Jak to wszystko widzę.
00:30:40A nie.
00:30:41A jak z gadziną będzie.
00:30:44Dadzą?
00:30:45Dadzą, dadzą.
00:30:46Państwo unra.
00:30:47Będzie.
00:30:48Będzie.
00:31:13Dostań panikierowniku.
00:31:14Dostań panikierowniku.
00:31:21Dostań panikierowniku.
00:31:23KONIEC
00:31:53KONIEC
00:31:57Tu coś jakby wczeschnięte.
00:32:22Panie szofer,
00:32:24zróbmy pan mały sto.
00:32:27Zróbmy pan mały sto.
00:32:29Czekaj, czekaj.
00:32:57Każ wiesz?
00:32:58To jest ziemia jak smoła, miałeś rację, Mikuła. To jest ziemia. Ja się stąd nie ruszę. Ja tu chcę mieć gospodarstwo.
00:33:10Ludzie! Nie ruszaj się stąd! To moja ziemia, moja!
00:33:18Walenciak, Walenciak, nie rób z siebie baby.
00:33:22Stań głupi, bo wilka złapiesz. Jeszcze się nią najesz. Jeszcze się nią napysznisz, aż ci bokami wyjdzie.
00:33:29To jest ziemia! To jest ziemia!
00:33:35Przecież tej ziemi i tak nie dostanie. To dla PNZ-u.
00:33:38A co to jest PNZ?
00:33:40Państwowe nieruchomości ziemskie.
00:33:43Panie Starosta, ja się stąd nie ruszę. Ja tu chcę mieć swoje gospodarstwo.
00:33:54Ale przecież to jest ziemia państwowa. Poza tym wieś zajęli ci z Zabuga.
00:33:59A ta ziemia, co to dla nas ją szykujecie, to gdzie ona jest?
00:34:03Tamto my chyba dzisiaj nie dojedziemy. Nawet tym wozem. Ulgniemy.
00:34:07To znaczy, że jak jest dobra ziemia, to dla państwa. A chłopu to dać łyżkę wody?
00:34:14Ale no człowieku.
00:34:15Panie Starosta, ja panu coś opowiem, żeby pan wiedział jaki ja jestem.
00:34:20Ja raz miałem skąpego patrona. On był tak skąpy, żeby dwa razy po sobie zjadł.
00:34:27To on mi daje na obiad parę listków sałaty, pół jajka i kawałek chleba.
00:34:34A, to ja mu mówię po francusku mówię. To ja mam po tym robić? To to jest obiad? To to jest jedzenie dla chłopa?
00:34:45A on jak się nie zerwie i cap za nóż, to ja też cap za nóż. Stoję i mówię, to my się teraz będziemy rżnąć do krwi.
00:34:56On myślał, że ja się noża przestraszę.
00:35:00No po co mi pan to opowiada?
00:35:02Bo pan tutaj jest patron.
00:35:04Ale pan wie kim ja jestem.
00:35:06Jakby pan był szczery Polak, to pan by mi tę ziemię dał. To jest dobra ziemia. To jest ziemia dla mnie. To jest moja ziemia obiecana.
00:35:20Towarzyszu kierowniku, chcą ludzie dać im.
00:35:25Zaraz, zaraz, czekajcie, bez pośpiechu Walenciak. Ile tej ziemi tu jest?
00:35:29Będzie ze dwadzieścia hektarów. Oczywiście jak woda zejdzie.
00:35:33No do tego dojdzie łąki ze trzydzieści hektarów. Też jak woda zejdzie. A ile was rodzin jest?
00:35:40Osiemnaście. Osiemnaście. No to nawet nie wiem, czy zabudowań dla wszystkich starczy, ale to też już będę wiedział, jak woda zejdzie.
00:35:48Tak jak się pana słucha, to można by pomyśleć, żeście te wody to specjalnie tu sprowadzili.
00:35:55Chodź Walenciak, jedziemy do wsi.
00:36:01Panie kierowniku, a ten traktor, to co to, skąd to, co to takiego?
00:36:07Na minę wjechał. Aha. No to jedźmy, jedźmy.
00:36:37Dzień dobry pan. Pochwalony. Coś tu, coś tu mokro u was.
00:36:44Wczoraj jeszcze sucho było, ale myta od prypeci. Wody zwyczajni.
00:36:52Da się tu jakoś wyżyć? No, z ziemi użyje, a i z wodą władzi.
00:36:58Jedno, że tu naród dokoła takie nie cpoty, to gierromany, panie, to jakieś inne ścierwa.
00:37:05A ja, człowieku, ja bym ci się nadał na sąsiada?
00:37:09Może. To zależy, czy samogonkę pijecie, czy jakieś pańskie likiery albo rumy.
00:37:16Bo widzę, że wy naród gładki.
00:37:18Ja, czysty spiryt.
00:37:22O, to byście mi nadał na sąsiada z mojej lewej strony.
00:37:26A z prawej to co?
00:37:28A, bo ja mam taki obyczaj, że najpierw sprawo skręcam, to wolałbym z prawej sąsiadkiem mieć.
00:37:35A to co, to co to jest tam?
00:37:38Kircha.
00:37:39Co?
00:37:40Kościół.
00:37:41Niechstyd panu tak kościół przezywać.
00:37:44Ludziom to ciężko z panią musi być żyć.
00:37:48Ale pan Bóg na mnie nie narzeka za wiele, to najważniejsze.
00:37:51Dobra.
00:37:52Ej, tam jedziemy, zaraz będzie ciemno.
00:37:54Dziś, ja wiem, kim was obstawić.
00:37:56Walęcia.
00:37:57Kręcę, wiecie.
00:37:59Chodź, Walęcia, chodź, starosta nas woła.
00:38:02Niech was Bóg prowadzi.
00:38:04My tu jutro przyjdziemy.
00:38:16Co to za jedne, stary?
00:38:18Takie jakieś dziwne ludzie, matka.
00:38:34Zabudowania, dworskie, pałac, co wy tu chcecie robić?
00:38:40No jak to co?
00:38:41Mieszkać, dopóki woda nie zejdzie.
00:38:43Człowieku, upierać się.
00:38:45Wcale się nie upieramy, my się przymierzamy.
00:38:48Nie ma o co się stracać, panie kierowniku.
00:38:50Chodź, obejrzymy obok mnie.
00:38:52Dobra.
00:38:53A ty co, Sawicki, chodź, zobaczysz.
00:38:57Panie, panie znalazłby pan dla mnie czegoś odpowiedniego?
00:39:07Skąd wziąć?
00:39:11Kaśmierz, to by nasie nadało na to nasze, co?
00:39:19Czekaj, czekaj, czekaj, waleciek.
00:39:20Spokojnie, spokojnie, nie gorączkuj się.
00:39:25No to chodźcie.
00:39:26Jedziemy, no.
00:39:29Panie kierowniku, a jak się ta wieś nazywa?
00:39:32Łuczyce.
00:39:33A za, za Niemca jak?
00:39:35Nie wiem, panie Mikoła, nie będziemy Niemców wspominać.
00:39:38A pytam się, ciekawiam, za młodości robił przy Żniwach.
00:39:43Kreisdorf, Neudorf, czy jakoś...
00:39:47Nie wiem, ja panu pani Mikoła nie pomogę.
00:39:50A mówiłeś, cuda nie widzę.
00:39:53O tych żubawach i co?
00:39:55Przyjechaliby prosto w błoto, a gorzej w bagno.
00:39:57Boż ty człowieku na piaseczku wychowany
00:39:59i do takiej ziemi jak tato ci rozumu nie staje.
00:40:02A tu możesz glon wielki, ziemi jak półksiężyca,
00:40:06tłuste jak masło dostać.
00:40:08No i gdzie masz tę ziemię?
00:40:10Raki się na niej pasą.
00:40:12Przyjdzie gdzie indziej szczęścia szukać.
00:40:15A gdzie masz tę ziemię?
00:40:17Raki się na niej pasą.
00:40:18Przyjdzie gdzie indziej szczęścia szukać.
00:40:21No jeśli to szczęście gdzieś w tej Polsce jest.
00:40:26Ty nieszczęścia szukaj.
00:40:28Ty patrz, żebyś miał coś ryć.
00:40:30Ty wody trochę tu jest.
00:40:33Gumowe kalosze mam.
00:40:35Jakoś to będzie, nie?
00:40:37Ale nie.
00:40:38Tylko wie to nie rób się bolszewika albo jakiego tam pepera.
00:40:43Konia masz jakiego?
00:40:45Albo choćby grzuba, żeby ci pług pociągnął.
00:40:49A jakby nawet w mokradło ziarno rzucisz,
00:40:52ledwo która morga na tyle sucha, że się da posiać.
00:40:56I komu to przypadnie?
00:40:59Temu, co koło władzy będzie umiał się zakręcić.
00:41:05Nie wytknę palcem, ale to nie ja.
00:41:11Będę gospodarzem na tej górce.
00:41:13Nie ruszę się z tych wagonów.
00:41:15Nie ruszę się z tych wagonów.
00:41:18Ja jak Walenciak.
00:41:19Wysadzę się tutaj.
00:41:21Już siedzą tutaj ci tam zza buga.
00:41:24Jakoś się skrobią.
00:41:25Wy nie wiecie, ale ja wiem, co z tej ziemi wyrośnie.
00:41:28Za trzy lata zapraszam was do siebie wszystkich na kołacze.
00:41:33Nie będę trzy lata czekać.
00:41:35Przystaję z punktu do ciebie, Mikuła.
00:41:37Jak już, to już.
00:41:38Ja też mam dosyć tego pałętania się po świecie, nie?
00:41:41No ale sami widzicie, ci zza buga to ciągną
00:41:44z koniem, z pługiem, z owcą.
00:41:47A my co?
00:41:48Podnieś wyżej zadek.
00:41:50Niesieć wiecznie na tych dolarach.
00:41:52Nie gadaj byle czego, babo.
00:41:55No ale z władzą musi ktoś mądry gadać.
00:41:58Tylko kto?
00:41:59Mikuła.
00:42:01Klimowicz.
00:42:02Mikuła.
00:42:03Nie, nie, nie.
00:42:04A ja sobie myślę...
00:42:05Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz.
00:42:06Klimowicz.
00:42:07Mikuła.
00:42:08Klimowicz.
00:42:09Spokój ludzie, spokój.
00:42:10Kto na te łuczyce idzie?
00:42:13A ja chyba na Gdańsk pociągnę.
00:42:18Jak mam być za dziada, to za miastowego.
00:42:21J'en trouvé moi-même.
00:42:22Je vous dit, je vous remercie.
00:42:24Au revoir.
00:42:26Au revoir.
00:42:27Au revoir.
00:42:28Au revoir.
00:42:29To by nas zostało piętnaście rodzin.
00:42:36Ziemi w tych łuczycach mamy tyle, co największe bambry w moich stronach.
00:42:40Ale na razie to nie wiem co.
00:42:42Chyba przytulimy się gdzieś w tym dworze.
00:42:45Przeczekamy aż woda ze wsi zejdzie, a potem i z pola.
00:42:48Nie wiem.
00:42:49Nie wiem.
00:42:50Nie byłem tam.
00:42:51Nic nie powiem.
00:42:52Panno Święta, tak się boję.
00:42:55Czy to na koniec życia człowiekowi poszczęścić by się mogło?
00:42:59Czy by sprawiedliwość mogła przyjść?
00:43:01Teośka, sprawiedliwości to sami musimy się dobijać.
00:43:05Aha.
00:43:06W to ja nigdy nie uwierzę.
00:43:09Za małe my ludzie wszystko.
00:43:15Gdzie matka?
00:43:17A ty gdzie się włóczysz?
00:43:19No to co, pójdziemy.
00:43:20No to bywajcie.
00:43:21Dobranoc.
00:43:22Dobranoc.
00:43:23Stój.
00:43:24Cześć.
00:43:25Bywajcie.
00:43:26Bywajcie.
00:43:27Dobranoc.
00:43:28Dobranoc.
00:43:31Mnie tu od początku coś śmierdziało i śmierdziało.
00:43:35I to nie ma.
00:43:41Oni mają rację.
00:43:44A ja mam głowę.
00:43:48Nie będziesz Wanda u mnie gnoju wyrzucała.
00:43:52Co ty masz na myśli?
00:43:55Stasie, przecież to nie jest nic złego.
00:43:58Nie, to nie jest nic złego.
00:44:00Bo to jest ziemia.
00:44:03Ja bym tak bardzo chciała mieć swój dom.
00:44:06Bo to jest ziemia.
00:44:09Ja też.
00:44:10Masło.
00:44:11Ziemia.
00:44:12Chciałbym mieć swój własny dom.
00:44:17Jeszcze na dodatek chciałbym, żeby...
00:44:20żebyś w tym domu była ty.
00:44:22Nie.
00:44:31Nie śpisz jeszcze, Jerzewski?
00:44:35Ci Walenciak ludzi pobudzisz.
00:44:39Jerzewski jesteś człowiek szkolony.
00:44:41To ty mnie zrozumiesz.
00:44:44Ja miałem 8 lat.
00:44:46Jak poszedłem sobie nad rzekę Warty.
00:44:49I nagle mnie tak coś szyknęło.
00:44:52To ja przyszedłem do domu.
00:44:53Po południu idę z krowami.
00:44:55A na wieczór to już mi ojciec na plecach przyniósł.
00:44:58I to był mój pierwszy zastrzał.
00:45:02A teraz to ja mam 43 lata.
00:45:05I dzisiaj, jak ja zobaczyłem te pole i te ziemie,
00:45:10to mnie znowu szyknęło.
00:45:12No.
00:45:14To co ty o tym myślisz?
00:45:16Ja domyślę, panie Walenciak, że to trzech razy sztuka.
00:45:20Jerzewski.
00:45:21Jerzewski.
00:45:23Ja wiem, co tutaj chodzi po głowie.
00:45:26Co ty masz w rozumie.
00:45:28Ale to się po Walenciaku nie okaże.
00:45:31Jeszcze się Walenciak pokolebie na tym świecie.
00:45:36Bo, Jerzewski, to jest ziemia.
00:45:40To jest ziemia.
00:45:42Moja ziemia.
00:45:48O, pan Mikuła.
00:45:51Myślałem, że pan już dawno w Łuczycach.
00:45:53Niech pan siada.
00:45:54A co to?
00:45:55Ciążarówek nie podesłali na rampę, czy co?
00:45:57Nie, nie, nie.
00:45:58Nasi ludzie już pojechali.
00:45:59Tylko...
00:46:00Tylko ja pomyślałem sobie, że zajrzę do pana.
00:46:03Bystry jest pana gość.
00:46:04Nie na darmo o panu piszą w gazetach.
00:46:07O, widzi pan?
00:46:08Wyciąłem sobie schumanitę.
00:46:10Wsadziłem pod szkło, żeby wszystkim pokazywać.
00:46:14Tak.
00:46:15No co nam panu potrzeba?
00:46:17Bydło, ziarno, sprzęt?
00:46:19Nie.
00:46:20Oczywiście nie wszystko naraz.
00:46:22Ale coś tam mogę panu załatwić.
00:46:27I sprzęt.
00:46:29I maszyny.
00:46:30I bydło.
00:46:34Wszystko nam potrzebne.
00:46:36Jak to nam?
00:46:37No, przyjechało przecież nas więcej.
00:46:43No tak, owszem, ale...
00:46:45Ale pan jesteś indywidualny.
00:46:47Stop, co ja tam gadam za pzdury.
00:46:51Przecież pan nawet nie jest rolnik indywidualny, dopóki pan nie załatwi tych wszystkich formalności.
00:46:57Ale oczywiście poza biurokracją mogę panu załatwić przydział na to czy tamto zawczasu.
00:47:05Ale ja przyszedłem...
00:47:07Znaczy, ja myślałem, że lepiej będzie, jeżeli załatwię to dla wszystkich za jednym zamachem.
00:47:12Dopóki nie macie aktów nadania, to nawet dla siebie pan nie może nic załatwić.
00:47:18A kiedy będą te nadania?
00:47:20No...
00:47:22Jak opadnie woda i będzie można dzielić ziemię.
00:47:31Panie...
00:47:33Panie, wzywaliście nas, tośmy przyjechali.
00:47:35I po co?
00:47:37Na domiar złego wyszli my teraz z wagonów.
00:47:39I cały naród zameldował się natymczasem w tym dworze.
00:47:42I co ma począć?
00:47:43Czekać na zmiłowanie boskie?
00:47:45Zginąć z głodu?
00:47:49No jest tam zuchelek z suchej ziemi.
00:47:55Niech by my to obsiali i obsadzili.
00:47:57My to znaczy kto?
00:47:59Bo przecież was nie ma.
00:48:02Pan jesteś Mikołaj.
00:48:04Panu mogę coś dać, ale wam nic nie mogę.
00:48:08Niech mnie pan zrozumie.
00:48:10No to ja nie wiem, co mam począć.
00:48:17Chyba pójdę do tego UB.
00:48:19Domagać się sprawiedliwości.
00:48:22A co mi pan radzi?
00:48:28Panie Mikołaj.
00:48:31Jak pan mnie straszy,
00:48:34to ja panu powiem, że ja się dam przestraszyć.
00:48:38Nawet z przyjemnością.
00:48:39Krysiaczku!
00:48:45Daj mi tu Płaszewskiego.
00:48:46Daj mi tu Płaszewskiego.
00:48:58Tak, panie Mikoła.
00:48:59Panie Płaszewski, weźmie pan geodetów i pojedzie pan jutro do Łuczyc dzielić tym Francuzom ziemię.
00:49:17Ale tylko ten kwadrat jest suchy.
00:49:20No to weźmiecie sobie gumijaki.
00:49:21Zobiega gumiaki.
00:49:22Zobiega gumiaki.
00:49:23Zobiega gumiaki.
00:49:24Zobiega gumiaki.
00:49:26Zobiega gumiaki.
00:49:27Zobiega gumiaki.
00:49:28Zobiega gumiaki.
00:49:29Zobiega gumiaki.
00:49:30Zobiega gumiaki.
00:49:31Zobiega gumiaki.
00:49:32KONIEC
00:50:02Biedny, Dariusz, dom dla nas zajęłam, chodź obejrzeć.
00:50:11Akurat teraz dom mam, na głowie.
00:50:17Jeszcze nie wiadomo, co z tego będzie.
00:50:20No i to co, od czego zaczynać, jak nie od domu?
00:50:25Każdy sobie brał, jak tylko mógł chałupę.
00:50:28Prasik z piątkiem o mało się nie pobili, ledwo ich Stachu ugodził.
00:50:32Prasik z piątkiem? A przecież mieli się pchać na Gdańsk.
00:50:35A gdzie Stachu? A gdzie reszta?
00:50:38No suszą się tam.
00:50:41Jadwiga, daj mi coś jeść. Chociaż chleba z masz.
00:50:46Dobra.
00:50:56Dzień dobry.
00:50:57Dzień dobry.
00:50:58Panie Szanowny, można słóweczko?
00:50:59A proszę.
00:51:00Leszczak jest teraz.
00:51:01Mikoława Kazimierz.
00:51:02Bardzo mi przyjemnie.
00:51:03Widzi pan, jestem z synem moim poniekąd w trudnej sytuacji.
00:51:09Czy nie znalazłby się tu jakiś kąt dla nas?
00:51:13Widzi pan, chałupa wielka jak trzy stodoły? Znajdzie się kąt.
00:51:17Zajmujcie, co chcecie.
00:51:18Dziękuję wam.
00:51:19Dziękuję.
00:51:28Widzisz, Kazimierz, tak żeśmy się tutaj bez ciebie urządzili. Ty tam z Jadwiga.
00:51:31Zajmiją.
00:51:32No.
00:51:33Krymowiczowie.
00:51:34No tu reszta.
00:51:35A co, sami żeście tak wszystko to?
00:51:37No nie no, wojsko nam pomagało.
00:51:39A ciepło chodziesz tutaj?
00:51:41No polimy też, polimy.
00:51:43No, Kazimierz.
00:51:45Tak.
00:51:46Boś jednak od tej polityki wrócił?
00:51:48Bo myśmy już myśleli, że cię tam w tym starostwie zatrzymali na dłożeń.
00:51:53Na starostę!
00:51:55Albo żeście już jakiego urzędu doskrobał, nie?
00:51:58Szkoda, że żaden z was ze mną do tej polityki nie pojechał.
00:52:01Nie.
00:52:02Ale jak widzę, to każdy tylko myśli o tym, jakby się samemu obłowić.
00:52:05O to, o to, to...
00:52:08Masz rację.
00:52:10Akurat jest, tutaj się chcą obłowić.
00:52:13W Raków.
00:52:14A bo jeszcze lepiej we wszy.
00:52:15Człowieku, przecież tutaj już jest wszystko wyszabrowane docne.
00:52:20To ci powiem, Kazimierz.
00:52:21Tak mi się zdaje, że tak.
00:52:22Niemcy nam nie dali rady.
00:52:24Francuzi nam nie dali rady.
00:52:26Ale, że nasze kochane Polaki to nam dadzą radę.
00:52:29A ja ci powiem, że nas nie zjedzą, jak się będziemy trzymać kupą.
00:52:33A, trzymać się kupą.
00:52:34Ale nawet, żeby się trzymać kupą, to trzeba się mieć...
00:52:37Czego trzymać, nie?
00:52:38Ziemi.
00:52:39A skąd jak ona pod wodą?
00:52:40A ja ci mówię, że ona wyjdzie spod tej wody, jak
00:52:43Noemu spod korabia.
00:52:45A tymczasem ci myszy jeszcze kaszy zjedzą i te dulary ci nasieczkę zetną.
00:52:50Ja mam takie same, myślę, jak ty, Klimowicz.
00:52:52A ty o czym myślisz, Kazimierz?
00:52:55A no myślę o tym...
00:52:57Cytaj chleb.
00:52:59Jakby te...
00:53:01Dolary...
00:53:02Nic nie można teraz naleźć.
00:53:04Przed myszami ratować.
00:53:07Ja jak dobrze rozumiem, Mikuła, to ściepną te dolary, żeby mnie, biedną wdowę, wspomóc.
00:53:17Jakbyś to Osia zgadła.
00:53:20Chcę cię wspomóc.
00:53:23Ale chcę, żebyś ty i mnie wspomagała.
00:53:26Żebyśmy się nawzajem wspomagali.
00:53:28O co ci chodzi, Kazimierz?
00:53:30Kogo chcesz zażyć z mańki?
00:53:33Co ja wam chłopy powiem?
00:53:35Że nie przeżyjemy, jeżeli się nawzajem nie wspomożemy.
00:53:38Woda prędko nie zejdzie.
00:53:40Jeszcze się jutro wywiem, ale prędko nie zejdzie.
00:53:44A żyć trzeba.
00:53:46Jakby się samemu nie chciało, to przynajmniej dzieciom trzeba dać.
00:53:51A tym różnym starostom nie śpieszno do niczego.
00:53:54Co ich obchodzą nasze dzieci?
00:54:00To ja wam chłopy powiem tak.
00:54:02Ściepnijmy się.
00:54:04Kupmy wszystko, co najpotrzebniejsze.
00:54:06Zasiejemy, założemy te hektary, co się da zaorać.
00:54:10I jakoś przewidujemy razem.
00:54:12Człowieku.
00:54:14Przecież w tobie kołchozy się widzą.
00:54:18Jak u ruskich.
00:54:22Nie obchodzi, żeby nie zdechnąć razem z głodu.
00:54:26Co jak spółka, to zaraz musi być kołchoz.
00:54:28Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz.
00:54:30To jak to ma być?
00:54:32Każdy daje grosz,
00:54:34kupujemy konie, pługi, zboże, kartofle.
00:54:38Siejemy to wszystko na tych suchych hektarach.
00:54:42No i latem zbieramy i rozdzielamy porówno.
00:54:46I każdy idzie na swoje, tak?
00:54:48A gdzie sprzęt i gadzina?
00:54:50Dzielimy między siebie, sprawiedliwie, porówno.
00:54:52Jak widzę co dobrego, to ja tam jestem.
00:54:56Ja też z tobą maciem.
00:54:58O!
00:54:59Ludzie, ludzie, wy nie rzucajcie, nie rzucajcie.
00:55:02Wymyślcie, tu nie ma kapelusza.
00:55:04Tu jest spółka.
00:55:06Tu trzeba liczyć, pisać.
00:55:08No a kto to ma robić, jak nie Jerzewski?
00:55:10Staszek, bierzcie do pisania.
00:55:14Wanda, daj mam coś.
00:55:16No, to ja też dam ten swój sierocy grosik.
00:55:20Chyba biedny wdowy nikt nie będzie oszukiwał, co?
00:55:24Nie bój się, tamośla, nie bój się.
00:55:26Ludzieko, nie drzyjcie ze mnie skóry.
00:55:31Po ile tam dają?
00:55:33Po pięćset, nie?
00:55:35Po pięćset?
00:55:37Ja na razie dam połowę.
00:55:40Resztę sobie zostawię na jutro, możemy się w nocy przyśnić, co lepszego.
00:55:46Znaczy się dwieście pięćdziesiąt, tak?
00:55:49No dwieście... dwieście pięćdziesiąt.
00:55:52Sawicki.
00:56:10Dzień dobry.
00:56:17Dzień dobry.
00:56:19Dzień dobry.
00:56:20Walenciak, panie Walenciak!
00:56:36Idę panie, idę!
00:56:39Pan tu najwięcej rabanu robił, a teraz widzę się, nie śpieszy.
00:56:43Śpieszyć się trzeba, jak się ma...
00:56:46Wieprzak nieokrzesany, tylko mu głupoty w tym ubioł.
00:56:49Nie krzycz Markiewiczowa, bo jeszcze kleksa zrobię.
00:57:00Dobry sołtysie.
00:57:01Nie dość, że dopiero przyjechali, to już mają zało ranę, jeszcze im może zasiać.
00:57:06I na płaskim!
00:57:07Przecież to wszędzie płasko, cholera, wam to nic nie dogodzi tam.
00:57:11Na tym malowidle, to nawet fest wygląda.
00:57:16To ja będę miał Marcina Nowaka za sąsiada.
00:57:19Tak.
00:57:20To gdzie będzie między naszymi polami granica?
00:57:23No tu, palik siódmy. O tam.
00:57:25Słuchaj, Nowak!
00:57:27Ja nie wiem, jak tam inni, ale my to moglibyśmy się chociaż tak od drogi porządnie rozgrodzić.
00:57:35Coś, ty stary głupi!
00:57:37No cicho, cicho!
00:57:38No zlemy temu nie.
00:57:39Podejdźmy pod siódmy palik.
00:57:40Idę z nim.
00:57:41Idę z nim.
00:57:45No.
00:57:46Ludzie, co się dało, tośmy zrobili.
00:57:50Panie Mikuła.
00:57:52Panie Mikuła, no chodź no pan tutaj.
00:57:54Chodźcie tu.
00:57:55Józek, chodźcie tutaj.
00:57:57Zdłuż drogi działki są odmierzone, wszystko na mapie dokładnie zaznaczone i w księgi wieczyste będzie wpisane obywatele.
00:58:07Lęciak! Coś, ty! Uważaj, bo się przerwiesz, aż ci flaki uszami pójdą.
00:58:13Dobra, dobra!
00:58:14Gdzie tam odnieść, co oni robią?
00:58:16Czy idzie woda, kołek zmyje.
00:58:19Kamienie nie ruszy.
00:58:21Co, Marcin?
00:58:22A jak?
00:58:23A resztę obywatele zostanie zrobione, jak woda zejdzie.
00:58:33Znajdźmy jeszcze parę kamieni.
00:58:35Przyniecę.
00:58:36Przynieść.
00:58:37Coś się tak rozmazzył, walęciok?
00:59:07KONIEC
00:59:37KONIEC
00:59:41KONIEC
00:59:45KONIEC
00:59:49KONIEC
00:59:53KONIEC
00:59:55KONIEC
00:59:59KONIEC
01:00:01KONIEC
01:00:05KONIEC
01:00:07KONIEC
01:00:09KONIEC
01:00:13KONIEC
01:00:15KONIEC
01:00:17KONIEC
01:00:21KONIEC
01:00:23KONIEC
01:00:25KONIEC