Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • yesterday
Transcript
00:00:00KONIEC
00:00:30KONIEC
00:01:00KONIEC
00:01:30KONIEC
00:02:00KONIEC
00:02:30KONIEC
00:03:00KONIEC
00:03:30KONIEC
00:03:48KONIEC
00:03:50KONIEC
00:03:52KONIEC
00:03:56DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:04:26DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:04:56DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:05:25DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:05:55DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:25DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:29DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:31DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:35DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:37DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:39DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:43DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:45DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:47DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:51DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:53DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:55DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:57DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:06:59DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:01DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:03DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:05DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:07DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:09DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:11DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:13DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:15DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:17DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:19DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:21DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:23DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:25DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:07:27Pseudonim.
00:07:35No gadaj to cholery!
00:07:36Pseudonim.
00:07:37Ja tam panie nie wiem.
00:07:40Zobaczyłem wojsko,
00:07:41myślałem strzelać będą,
00:07:43znalazłem na strych.
00:07:44Dlaczego się bałeś?
00:07:46Tak się bałem.
00:07:47Zwyczajnie.
00:07:50Zwyczajnie.
00:07:56Pod prometku.
00:07:57Panowie.
00:08:02Na bezrydziu i rak ryba.
00:08:05Wolałbym, żeby piorun mniej wiedział.
00:08:07Ja bym też wolał.
00:08:09Obywatelu majorze.
00:08:10Co to jest?
00:08:11Dzienny raport żywnościowy do sprawdzenia i podpisu.
00:08:14Teraz!
00:08:15Idź do diabła.
00:08:15Mów.
00:08:30O czym?
00:08:31O tym, o czym ty wierzy, ja rozumiem.
00:08:33Siadaj.
00:08:33Kiedy ja...
00:08:37No gadaj, że człowieku.
00:08:41Zrozum, że chłopie, że piorun ci i tak w łeb strzeli, kiedy cię wypuścimy.
00:08:45Raz dostaniesz w czapę za dezercję, a drugi raz za to, żeś z nami gadał.
00:08:48Lepiej będzie dla ciebie, jak se posiedzisz.
00:08:51Zupki pojesz.
00:08:53Ale jakże my możemy zamykać niewinnego człowieka.
00:08:56No powiedz sam.
00:08:59Wypuścimy cię.
00:09:01A piorun ci zedrze skórę przez łeb jak kotu.
00:09:04Więc gadaj, póki chcemy słuchać.
00:09:05Pseudo.
00:09:11Szy...
00:09:11Szyber.
00:09:15Gdzie masz broń?
00:09:18Nie dali.
00:09:19Byłem nowy.
00:09:21Jak to było w nocy?
00:09:23Spaliśmy.
00:09:25Gdzie?
00:09:27W bacówkach pod Rabską.
00:09:29I co dalej?
00:09:31W nocy obudzili, że odchodzimy.
00:09:34Mówili dlaczego?
00:09:36Kazali iść.
00:09:42Masz zapadł.
00:09:44Bóg zapłać.
00:09:50Chciało mi się palić.
00:09:53Ja z nimi nie chciałem chodzić.
00:09:55Kiedy ci się odechciało?
00:09:57Nigdy mi się nie chciało.
00:09:59Przemuszali.
00:10:01Piorun mówił, że i tak będzie wojna, że się odmieni.
00:10:04Pani, że będą wynagradzać.
00:10:07Mówili i przymuszali.
00:10:14A jak się nazywał ten, co zawiadomił, że wojsko przyjdzie?
00:10:16Nie wiem, panie.
00:10:24Nikt nie zawiadamiał.
00:10:25Mów, Szyndzieloż.
00:10:26Przypomnij sobie i mów.
00:10:27Bo czasu mamy niewiele.
00:10:28Słyszałem, jak śmiały mówił do Groźnego, że student cyngdał.
00:10:41Że rano wojsko będzie.
00:10:43A widziałeś kiedy tego studenta?
00:10:48Nie.
00:10:52Nie wierzymy wam, Szyndzieloż.
00:10:53Nie kłamie.
00:10:54Mówię, co wiem.
00:10:56Zaskładnie ci to wszystko idzie, Szyndzieloż.
00:11:04Widać, śmiały dobrze cię nauczył, co masz mówić.
00:11:06Prawdę mówię, panie.
00:11:07Powiem wam jeszcze, że śmiały ze czterema ludźmi ma załatwić jednego górala w leśnicy.
00:11:14Wyrok mu daj.
00:11:15Górol nazywa się Świder, kuzyn mojego śwagra.
00:11:18Zostałem, żeby iść i ostrzec.
00:11:21Bo winien mi jest pieniądze za konia.
00:11:24Za co wyrok?
00:11:25Nie wiem.
00:11:26Na razie wystarczy kołacz.
00:11:28Idźcie.
00:11:37Nie tyle rak, co jednak ryba.
00:11:39Płotka.
00:11:41Mówił, co?
00:11:42Dostatecznie wiele, abyśmy się zaczęli rozglądać wokół siebie.
00:11:45Radziłbym, aby pan zrobił to samo, jeśli pan nie chce zimować w tych górach.
00:11:56Piorunowi donosi ktoś o pseudonimie student.
00:11:59Wie dużo i w porę.
00:12:01Zbyt dużo i zbyt w porę.
00:12:04Wracacie do Krakowa?
00:12:05Nie, do Krakowa jeszcze nie. Przedtem musimy pojechać do leśnicy.
00:12:09Daleko i stromo.
00:12:10Potrzebuję kilku ludzi.
00:12:13Moi są skonani.
00:12:14Nie potrzebuję orłów, wystarczą mi wartownicy.
00:12:17Chodzi o to, aby zapobiec sprzątnięciu jednego człowieka,
00:12:20który nie zdążył zapłacić za konia.
00:12:25Pojedzie z wami chorą, że kłos.
00:12:27Ilu zdoła zebrać ludzi, nie wiem.
00:12:29Wystarczy mi kilku.
00:12:30Zależy mi bardzo na tym, aby tamten zapłacił,
00:12:33póki student znowu się nie wtrąci.
00:12:35Zgadź świąty.
00:12:54Schowaj gdzieś tę bryczkę i siedźcie.
00:12:56Muzyka.
00:12:57KONIEC
00:13:27Zostań tu, kołacz.
00:13:42Przepuścić ich na tamtą stronę, ale nie z powrotem.
00:13:44Ustaw się tak, żebyś ich miał na tle nieba, kiedy będą na mostu.
00:13:48Trzymaj się.
00:13:57KONIEC
00:14:27KONIEC
00:14:57KONIEC
00:15:27KONIEC
00:15:29KONIEC
00:15:31KONIEC
00:15:33KONIEC
00:15:35A może to zasadzka?
00:15:39Świdel! Otwórzcie!
00:15:42Tu swoje wojsko!
00:15:44Jakie wojsko?
00:15:46Kto wy?
00:15:47Otwierać! Nie bójcie się!
00:15:49KONIEC
00:15:57KONIEC
00:15:59KONIEC
00:16:01KONIEC
00:16:03KONIEC
00:16:05KONIEC
00:16:07KONIEC
00:16:09KONIEC
00:16:11KONIEC
00:16:13KONIEC
00:16:15KONIEC
00:16:17KONIEC
00:16:19KONIEC
00:16:21KONIEC
00:16:23KONIEC
00:16:25Wszystko w porządku.
00:16:30Pior ma do was interes i chce was podobno stuknąć.
00:16:32Jezus Maria!
00:16:33Chcemy wam pomóc.
00:16:34Doczekałem się.
00:16:36Matka, zbieramy się, trzeba wędrować.
00:16:38Rany boskie, Józek mówiła.
00:16:39Zbieraj się, nie gadaj!
00:16:41Ja idę zakładać dowozu.
00:16:42Stój, człowieku, dokąd?
00:16:44Nigdzie nie idziesz.
00:16:45Zostajcie wszyscy w chałupie.
00:16:47Rany boskie, przecie dzieciak strzelać przecie będą.
00:16:49To nie potrwa długo.
00:16:51Schowajcie się w kąt, przykryjcie pierzyną, nic wam nie będzie.
00:16:53Lepiej by było.
00:16:54Bo teraz już nic nie może być lepiej.
00:17:01Wiśniewski z Tusina, do drewutni.
00:17:03Strzelać bez nerw.
00:17:05A wy do Stodoły.
00:17:07Uważać od pola!
00:17:14No?
00:17:16Będzie ci tam jak u mamy, co?
00:17:17Co?
00:17:18Mówię, że będzie ci tam jak u mamy.
00:17:20Tak jest.
00:17:20Jest meldunek ze sztabu.
00:17:22Szybko się uwinął.
00:17:23Grupa Operacyjna Nowy Targ.
00:17:25Godzina 3.10.
00:17:26Major Zimny pyta o sytuację i czy potrzebne będą posiłki.
00:17:29Prostliwy się zrobimy.
00:17:32Nadawaj.
00:17:33Tak.
00:17:33Czekamy.
00:17:35Tak.
00:17:35Jedną kompanię trzymać w pogotowiu bojowym.
00:17:37Albo nie, nie nadawaj.
00:17:38Tu nam i tak nic nie pomoże.
00:17:39Tak.
00:17:40KONIEC
00:18:10KONIEC
00:18:40Trzeba kury wypuścić, krowę wydoić.
00:18:46Idźcie, Świdrowa, jakby nigdy nic.
00:18:50Nie rozglądajcie się, róbcie swoje jak codziennie.
00:19:10KONIEC
00:19:24Wcwaniak z naszego Szindzieloża, ale nas wykołował.
00:19:28Tak myślisz?
00:19:30Już powinni być.
00:19:32Piorun urwał się z Rabskiej Góry, zostawił nam tego kmiotka, żeby nas za noc wodził.
00:19:36Jeszcze nas tu przycisną, aż bekniemy.
00:19:39Może wtedy nareszcie coś będzie wiadomo.
00:19:43Rzeczyliście.
00:19:44Wszystko to niepewne.
00:19:46Na wodzie pisane.
00:19:47Może by z Morwą pogadać.
00:19:50O, idź pogadaj.
00:19:55Kazał czekać.
00:19:57Może zaczekamy do rana.
00:19:59Tak, Sacz.
00:20:02Już prawie dzień.
00:20:09Zaczekamy do rana.
00:20:31Schwider, masz automat.
00:20:34Mam.
00:20:36No, to na to czekasz.
00:20:58Słuchaj no.
00:21:00Kiedy ostatnie piwęś?
00:21:04Jaki tydzień temu?
00:21:06Mocno popiłeś.
00:21:08Bo ja wiem.
00:21:10Piłem.
00:21:12Litków był. Owce handlowałem.
00:21:14A pamiętasz, z kim piłeś?
00:21:16Na początku pamiętam.
00:21:18Później różni byli.
00:21:20Niech cię diabli wezmą.
00:21:22I pewno gadka była.
00:21:24I pewno prowadziłeś, że się nie boisz, różne takie rzeczy, co?
00:21:27Świder.
00:21:29Bo ja wiem.
00:21:31Teraz to się boisz.
00:21:33Dziś to wy jesteście.
00:21:35Jutro, po jutrze, za tydzień.
00:21:37Ano właśnie.
00:21:43Pomóżcie coś.
00:21:45Poradźcie.
00:21:47Ja sam sobie nie mogę pomóc.
00:21:49Jesteś spalony, Świder.
00:21:51Trzeba było pić przytomnie.
00:21:53Teraz już nic nie da się zrobić.
00:21:59Co to?
00:22:01Zasadzka przy moście.
00:22:03Nie wytrzymali psiakę.
00:22:05Albo?
00:22:07Właścić.
00:22:09Właścić!
00:22:37KONIEC
00:23:07KONIEC
00:23:37KONIEC
00:23:39KONIEC
00:23:45KONIEC
00:23:49KONIEC
00:23:52KONIEC
00:23:53KONIEC
00:23:55Nie strzelać...
00:23:56KONIEC
00:23:58KONIEC
00:23:59KONIEC
00:24:01KONIEC
00:24:02Po nogach...
00:24:03Tylko po nogach...
00:24:05KONIEC
00:24:05Szpionku, przeciwcze!
00:24:26Nie żyją.
00:24:35To coś miały?
00:24:55Mówiłem po nogach.
00:24:57Czwarty uciekł! Goń go kłos!
00:25:05Czwarty!
00:25:08Czwarty!
00:25:11Czwarty!
00:25:12Czwarty!
00:25:35To jest chyba śmiałe.
00:25:37To był śmiałe.
00:25:39Teraz nam już nic nie powie.
00:25:41A mówiłem po nogach.
00:25:43Rozrzut.
00:25:44Rozrzut.
00:25:45Z ilu metrów strzelałeś?
00:25:47Narwy na szczurek, Wiśniewski, to nie jest robota.
00:25:49Uważaj.
00:25:51Uważaj.
00:25:52A jednak coś jest.
00:25:53Zaszyfrowane.
00:25:57Zobaczymy.
00:25:58No dobrze.
00:26:00Jednak szybko.
00:26:01To jest robota.
00:26:02Uważaj.
00:26:10A jednak coś jest.
00:26:14Zaszyfrowane.
00:26:18Zobaczymy.
00:26:20No dobrze.
00:26:21Jednak Szyndzieloż nie kłama.
00:26:22Zwiemy, Majdan. Profesor Dajrak, kiedy niech zajedzie w brzyczkę.
00:26:31Były ptaki? Już po ptakach.
00:26:43Na ten raz.
00:26:44Na ten raz.
00:26:45Świder, zostawię ci ze cztery dyski do automatu i parę granatów.
00:26:49Więcej nic nie mogę zrobić.
00:26:51Profesor, daj mu.
00:26:55Broń się bracie.
00:26:56Strzelaj.
00:27:01Student melduje.
00:27:02Atak KBW na miejsce postoju Rabska Góra.
00:27:04Natychmiast wycofać się i rozproszyć.
00:27:05Nie tracić łączności.
00:27:06Oddziały rozlokować w naszych wsiach.
00:27:07MP sztabu zameldować niezwłocznie.
00:27:08Czytelnia nieczynna.
00:27:09Czytelnia nieczynna.
00:27:10Czytelnia nieczynna.
00:27:11Meldować o wykonaniu do aptu.
00:27:12Do apteki pod kopcem podpisano Wacław.
00:27:13Mowa trawa ludzie, grzyby, święto lasu podpisano Anastazji.
00:27:14Sprawdzałeś apteki kołacz?
00:27:15Nie ma żadnej apteki pod żadnym kopcem.
00:27:16Przepatrzyłem.
00:27:17Natychmiast wycofać się i rozproszyć.
00:27:20Nie tracić łączności.
00:27:22Oddziały rozlokować w naszych wsiach.
00:27:24MP sztabu zameldować niezwłocznie.
00:27:26Czytelnia nieczynna.
00:27:28Czytelnia nieczynna.
00:27:30Meldować o wykonaniu do apteki pod kopcem.
00:27:32Podpisano Wacław.
00:27:34Mowa trawa, ludzie, grzyby, święto lasu.
00:27:36Podpisano Anastazji.
00:27:38Sprawdzałeś apteki, Kołacz?
00:27:39Nie ma żadnej apteki pod żadnym kopcem.
00:27:42Przepatrzyłem, Sowinied i Kopiec Kościuszki.
00:27:44Kopiec w Andynie wchodzi w rachubę.
00:27:46A poza tym?
00:27:47Wcale w Krakowie nie ma też apteki, która nazywalaby się pod kopcem.
00:27:51A czytelnie?
00:27:53Jest ich 27.
00:27:55Same wypożyczanie publiczne.
00:27:57Miejskie i kilka prywatnych.
00:27:58Wszystkie są jak najbardziej czynne.
00:28:01W słowie migła.
00:28:02Spogusiana.
00:28:05To beznadziejne.
00:28:06Kryptonim czytelnia nic nie znaczy.
00:28:07Tak samo jak apteka.
00:28:09To są umowne nazwy miejsc, które wcale nie muszą być
00:28:12ani czytelnią, ani apteką.
00:28:13Nieprawda. Słowa jednak coś znaczy.
00:28:15Kryptonim apteka oznaczać może.
00:28:17Miejsce, gdzie pobieramy lekarstwa.
00:28:20Mają przecież rannych.
00:28:22W okolicy kopców szukać należy
00:28:23lekarzy, pigularzy, pielęgniarek i tak dalej.
00:28:27Raczej jednak ludzi niż instytucji.
00:28:29Kołacz, zajmiesz się lekarzami, a ja wezmę farmaceuty.
00:28:31I pielęgniaki.
00:28:34Profesor Istusina,
00:28:36pogrzebie cię jednak w tych czytelniach.
00:28:37Znasz ją, Szelągiewicz?
00:28:49Jest nieba.
00:28:51To swoja dziewczyna.
00:28:52Siostrzyczka, można powiedzieć.
00:28:54Chciałbym, żeby mi łóżeczko poprawiała.
00:28:56Gdyby nie żona, co?
00:28:58Figularze, lekarze,
00:28:59kuszertki krakowskiej.
00:29:00No przynosi mi to.
00:29:01Jasne, siedzie.
00:29:03Złapałeś już jakiegoś ptaka?
00:29:11Nie, ale sikła zastawiam.
00:29:13No to my ci pomożemy.
00:29:19Kołacz, zaj kopertę.
00:29:20Leży.
00:29:33Mam już czterech lekarzy.
00:29:48Jeden ginekolog,
00:29:49jeden pediatra,
00:29:50jeden dentysta
00:29:51i jeden homeopata.
00:29:53To zdaje się taki, co ziółkami leczy.
00:29:58Profesor.
00:29:59O co chodzi?
00:30:00Czy nic ci nie mówi
00:30:02ulica Halna?
00:30:05Ulica Halna?
00:30:06No.
00:30:08Ulica Halna
00:30:10wcale nie jest Halna.
00:30:12Ulicą Halną
00:30:12nie choć moja.
00:30:14Nieco, nieco.
00:30:17Niech mnie pan zawiezie na Halno.
00:30:21Co to było?
00:30:24Zawieź mnie na ulicę Halno.
00:30:27Tak to, diabła.
00:30:28No, no, no.
00:30:28Ciepło, ciepło, ciepło.
00:30:30Mam.
00:30:31Mam.
00:30:32Kwiecień.
00:30:33Zamach na plantach.
00:30:34Zabitywanie.
00:30:35Członę komitetu wojewódzkiego.
00:30:36Ranny młody chłopak.
00:30:37Brunet ze stenem.
00:30:38Jeden z zamachowców.
00:30:39Nazywał się...
00:30:40Jak on się nazywał?
00:30:41No, jakoś tak po rzymsku.
00:30:43Marek Aureliusz, Augusty.
00:30:44No, coś takiego.
00:30:45Wskoczył do ciężarowego samochodu.
00:30:47Kazał się zawieźć na ulicę Halną.
00:30:49Tłumaczył się potem,
00:30:49że chciał się po prostu wydostać
00:30:51i podał pierwszą z brzegu nazwę odległej ulicy.
00:30:53No, stąd ta Halna.
00:30:54Zgadza się.
00:30:56Magister Stanisław Walczak,
00:30:58ulica Halna 8.
00:31:00Słuchaj, profesor.
00:31:02Pójdziesz do tego rzymskiego bruneta
00:31:04i powiesz mu, co pan magister o nim mówi.
00:31:08Znowu zgrzeszę kłamstwem.
00:31:10Bo powiem mu, że pan magister wpadł
00:31:12i że paskudnie go oczernia.
00:31:14Słuchaj, profesor.
00:31:44A pan właściwie do kogo?
00:32:01Do pana.
00:32:03Stanisław Walczak to pan?
00:32:04Tak.
00:32:07Obejrzyjcie Reszkę domu.
00:32:09Pani pozwoli z nami.
00:32:14Pan prowadzi aptekę.
00:32:25Tak.
00:32:26Ale tam wszystko w najlepszym porządku.
00:32:29Rejestr narkotyków, rachunki, podatki...
00:32:30A tu w domu?
00:32:32Nie rozumiem.
00:32:34Powiedzmy, spis lekarstw wydawanych w domu.
00:32:37W domu sprzedaży nie prowadzę.
00:32:39Ja nie mówię o sprzedaży.
00:32:40Pytam o lekarstwa wydawane w domu.
00:32:42Pan...
00:32:44No, nie wiem jak tytułować.
00:32:47Pan wybaczę, ale...
00:32:48Nie rozumiem.
00:32:52Radziłbym zastanowić się.
00:32:54Przypomnieć sobie.
00:32:56O czym pan mówi?
00:32:58Wciąż o tym samym.
00:32:59O wydawaniu lekarstw w domu.
00:33:01Wybaczę pan, ale naprawdę nie rozumiem tego pytania.
00:33:05Czy nigdy nie zdarzyło się panu załatwić klientów w mieszkaniu?
00:33:08W bardzo wyjątkowych wypadkach.
00:33:13Interesują mnie te wyjątkowe wypadki.
00:33:15Ale to też księgowane.
00:33:17Zapewniam pana, panie magistrze, że nie jestem buchalterem.
00:33:20Interesuje mnie raczej wszystko, co nie jest zaksięgowane.
00:33:23Jakieś nieporozumienie.
00:33:25Postaram się to jakoś wyjaśnić, ale to już nie czyta.
00:33:27Proszę się ubrać.
00:33:28Idź do wozu, zaraz odjeżdżamy.
00:33:40Kołacz!
00:33:44Zostań jeszcze ze stysinu.
00:33:45A więc zrozumie pan teraz, jak pan to zresztą od razu zrozumiał.
00:33:55Że nie interesują nas narkotyki, ani nie było włamania, ani nic ważnego się nie stało.
00:33:59Poza tym, że piorun dalej chodzi.
00:34:01Że nam uciekł.
00:34:03Że w górach dzienią się rzeczy potworne.
00:34:05Tak potworne, że pan, panie magistrze, nawet nie jest w stanie sobie tego wyobrazić.
00:34:08Pan to wszystko widzi jako walkę sił politycznych.
00:34:13Jako grę.
00:34:15Pan jest dobrze wychowany.
00:34:16Pan posiada zasady i tradycje.
00:34:19A mnie chodzi o to, żeby złapać pioruna.
00:34:21I pan mi w tym pomoże.
00:34:24Naprawdę nie wiem, w jaki sposób skojarzył mnie pan z owym piorunem.
00:34:29Czy tak go pan nazwał?
00:34:31A zatem zaczniemy od kogoś bliższego panu.
00:34:34Kto to jest Wacław?
00:34:36Wacław ma na imię mój kuzyn.
00:34:38Jest geodetą.
00:34:40A więc jednak nie chce pan powiedzieć.
00:34:49Czy przypomina sobie pan chłopca o nazwisku Marek Cezary Augustyniak?
00:34:56Młodego chłopca z czarną kędzierzawą czupryną.
00:34:59Noszącego pseudonim Gel.
00:35:02Mogę go panu teraz pokazać.
00:35:04Już bez tej kędzierzawy czupryny.
00:35:06Czy chce pan zobaczyć fragment swego dzieła?
00:35:10Czy też jednak bez tego zdecyduje się pan traktować nas poważnie?
00:35:14Trudno mi traktować panów inaczej.
00:35:17Nie rozumiem jednak, jak mogę to okazać.
00:35:19Imię i nazwisko.
00:35:26Stanisław Walczak, magister farmacji.
00:35:28Urodzony.
00:35:2997 w Żydzu.
00:35:30Ceudonim organizacyjny.
00:35:31Zobaczamy.
00:35:32Zobaczamy.
00:35:32Zobaczamy.
00:35:32Dzień.
00:35:33Zobaczamy.
00:35:33Obej się.
00:36:03Ta książka noś tytuł Estetyka Ciała, ale w środku są same berlińskie prostytutki, te droższe.
00:36:33Teraz wiem co czuje Mahometanin jak się ocknie w raju.
00:36:39Ech ty, połowa biblioteki to szaber. Skąd wiesz?
00:36:43Mają stemple po wewnętrznej stronie okładki. Właściwie jeden stempel.
00:36:46Uniwersum, ulica Józefińska, dwa, Kraków.
00:36:50Wiadomo, pan magister, literatura, sztuka, muzyka, wonności arabskie.
00:36:55A piorun, piersi, babo Mobrzyna. Co ty tam bazgrzesz?
00:37:00Nie jest tak sobie. Coś mi przyszło do głowy.
00:37:04Ciekaw jestem, czy magister zaczął gadać.
00:37:06Szczerongiewicz, powraczakową.
00:37:10Kołacz, zostajesz patrzeć na ulicę.
00:37:19Otwierać.
00:37:20Czy tu jest do sprzedania penicjliny?
00:37:28Jaka penicjlina?
00:37:31No, jaka penicjlina?
00:37:35Oleista, albo może być w kryształkach.
00:37:38A pani właściwie do kogo?
00:37:40Podano mi ten adres.
00:37:42Kto podał?
00:37:43No, kto podał pani ten adres?
00:37:47Mam siostrę starszą, chorą.
00:37:51Po wyjściu z Oświęcimia ciągle choruję.
00:37:54Teraz znów zapalenie płuc.
00:37:56Mieszkamy same w Jędrzejowie.
00:37:58Tam nie można dostać penicjliny.
00:38:01Przyjechałam do Krakowa.
00:38:02Myślałam, że tu będzie łatwiej.
00:38:05Jedna pani w pociągu podała mi ten adres.
00:38:08W aptekach przecież nie sprzedają.
00:38:10Co to za pani?
00:38:11A w tym mieszkaniu zna pani kogoś?
00:38:15Nie no, skąd?
00:38:16Adres dostałam w pociągu.
00:38:18To siostra tak bardzo chora?
00:38:22Gorączka, prawie 40 stopni.
00:38:25Majaczy.
00:38:29Co zrobimy?
00:38:30Cholera wiem.
00:38:31Zapalenie płuc to poważna historia.
00:38:37Jeszcze ten Oświęcim na dodatek.
00:38:40Trzymać trzeba wszystkich, którzy wpadną.
00:38:43Tak.
00:38:44Ale ja wiem, co to znaczy zapalenie płuc.
00:38:46Matka mi na to w wojnę umarła.
00:38:48Zimą w 40.
00:38:51A jak nie tu, to dostanie pani gdzieś tę penicjlinę?
00:38:55Poszukam, muszę dostać.
00:38:59Co?
00:39:00Chcesz ją puścić?
00:39:02Zapisać nazwisko, adres.
00:39:06Ma pani jakiś dowód?
00:39:08Mam, ten karty.
00:39:09Nazwisko?
00:39:12Romańska.
00:39:13Imię?
00:39:13Barbara.
00:39:15Jędrzejów, kolejowa 8.
00:39:19Może pani już iść?
00:39:21Dziękuję pani.
00:39:23Bardzo dziękuję.
00:39:28Szlarwy to trafiło.
00:39:32Urodzony.
00:39:3397. w Żywczu.
00:39:36Pseudonim.
00:39:37Już mówiłem.
00:39:39Odpowiadać.
00:39:40Nie używam pseudonimu.
00:39:42Jakie funkcje organizacyjne spełnia student?
00:39:45Student studiuje.
00:39:47Ja się pytam o członka organizacji, do której pan należy.
00:39:50Ma on pseudonim Student.
00:39:51Przecież pan go zna.
00:39:52Nie, nie znam.
00:39:54A kogo pan zna?
00:39:55Wymienić.
00:39:56Nie należę do żadnej organizacji.
00:39:58Jestem farmaceuta.
00:39:59Mam aptekę.
00:40:00A poza tym co pan robi?
00:40:02Słucham morwa.
00:40:05Tak?
00:40:07To bardzo pocieszająca wiadomość.
00:40:08No i co?
00:40:11Co?
00:40:12Wypuścili?
00:40:16Dalsze rozkazy.
00:40:18Ja im zaraz dam rozkazy, że im oko zbieleje.
00:40:20Urodzony?
00:40:23Nie wiem.
00:40:25Urodzony?
00:40:26Ale w Żywczu, 97.
00:40:28Zawód?
00:40:29Magister farmacji.
00:40:32Słucham.
00:40:34Co z nowego targu?
00:40:35A, Wiśniewski wrócił.
00:40:37Niech natychmiast przyjdzie do mnie.
00:40:38Tak.
00:40:40Nazwisko i imię?
00:40:42Stanisław Walczak, magister.
00:40:43Ja się pytam o człowieka noszącego pseudonim Wacław.
00:40:46Nie znam.
00:40:47A kogo pan zna?
00:40:49Proszę wymienić po kolei wszystkich swoich znajomych.
00:40:57Co u zimnego?
00:40:59Dalej się w Juhasa bawić.
00:41:01Przysłałeś się?
00:41:02Tak, odpocząłem.
00:41:03To jest pan magister farmacji Stanisław Walczak.
00:41:09Urodzony w 97 w Żywcu, tak?
00:41:13Podejrzamy o udział w robocie kierunów.
00:41:18Poprowadzisz dalej badanie.
00:41:20Dobranie.
00:41:35Spalili zasadzko Walczaka.
00:41:38Dali się nabrać jakiejś babie.
00:41:40Stusina wzruszył się opowieścią o ciężko choli siostrze.
00:41:42Niech ich dziadni bez mógł.
00:41:50Wiecie, jak to z nami będzie?
00:42:17Przepraszam, nie słyszałem.
00:42:22Co wiesz o studencie?
00:42:24Nie wiem, nie znam.
00:42:25Kto to jest student?
00:42:27Nie wiem, naprawdę.
00:42:30Powiesz, powiesz.
00:42:33Jak długo cię badali?
00:42:35Kilka godzin, nie wiem ile.
00:42:37Już tak swlaczałeś.
00:42:39Miękki jesteś.
00:42:41Powiesz.
00:42:43Wyśpiewasz wszystko jak ten słowik.
00:42:45Tu nie tacy jak ty zaczynali mówić.
00:42:47Weź może.
00:42:50Ja nie mam nic do powiedzenia.
00:42:52Jestem farmaceutą.
00:42:54Prowadzę aptekę.
00:42:56Żywiec.
00:42:5797.
00:43:01Widzisz.
00:43:03Już sam musisz sobie to powtarać, żeby się nie sypnąć.
00:43:17我m jest w talvez shelingach.
00:43:19Nie powiedzym.
00:43:21Nie powiedzym.
00:43:22Paniffle, Paniffle, Paniffle.
00:43:23O odwiedziałem, Paniffle.
00:43:24Paniffle, Paniffle.
00:43:26Nie wymiewam nas dwadzie
00:43:32الد Straßen
00:43:32DZIĘKI ZA OBSERWACIE
00:44:02Nie mogłem się spodziewać.
00:44:13Idźcie stąd wszyscy.
00:44:15Nie jesteście mi już więcej potrzebni.
00:44:18Już po ptakach.
00:44:22No idźcie do jasnej cholery!
00:44:32Kapitanie, kapitanie, ja mam prośbę.
00:44:36Czego?
00:44:37Chciałbym prosić o zwolnienie mnie na dwa, trzy dni.
00:44:41Mam pewien pomysł, ale w tej sytuacji...
00:44:43Dwa, trzy?
00:44:45Dlaczego nie dziesięć?
00:44:47Proszę bardzo.
00:44:49No!
00:44:51Do widzenia!
00:44:52Do widzenia!
00:44:53Do widzenia!
00:44:53Przysłać mi tu zaraz wartownika, który był świadkiem samobójstwa.
00:45:04Był w stanie agonii, kiedy go przywieziono.
00:45:08Worek z popruchotanymi kośćmi.
00:45:10Pęknięta czaszka.
00:45:11Właściwie należało się dziwić, że życie się w nim jeszcze tli.
00:45:19Umarł, kiedy mylę ręce.
00:45:21A czy na ciele nie zauważył pan śladów walki?
00:45:23Uderzeń, zadrapań.
00:45:25Uderzeń? Zadrapań?
00:45:26Na ciele człowieka, który wyskoczył z trzeciego piętra, rozbijając okno?
00:45:30Tak.
00:45:32Rzeczywiście nonsense.
00:45:36Przepraszam, dokoże to wszystko, co chciałem wiedzieć.
00:45:38Do widzenia!
00:45:41Stefan, co się z tobą dzieje? Martwię się.
00:45:44Prawie co dzień przywożą rannych.
00:45:47Znowu się śpieszysz?
00:45:49Już teraz nie.
00:45:51Nie śpieszesz się.
00:45:52No to świetnie.
00:45:54Właśnie skończyłam dyżur.
00:45:55Poczekaj na mnie, tylko się przebiorę.
00:46:11Musisz wziąć urlop.
00:46:14Wyjechać w góry.
00:46:15Gdzie?
00:46:17Zresztą to wszystko jedno.
00:46:20Jeśli chodzi o mnie, to najchętniej zamknęłabym cię tutaj na klucz i obłożyła wesołymi książkami.
00:46:26Wieczorem wyprowadzałabym cię na smyczy na spacer.
00:46:32Smycz zbędna.
00:46:36Nie ucieknę.
00:46:38Jestem stary, zraumatyzowany, otępiały pies.
00:46:42Myślałem, że ze mnie co najmniej jest hart.
00:46:44A wyszło na to, że mka prawy kundel, któremu koty się legną w jego własnej budzie.
00:46:50Stan poczucia zmniejszonej wartości własnej.
00:46:53Idź do psychiatry, człowieku.
00:46:55Ten stan jest uzasadniony.
00:46:57Posłuchaj.
00:46:58W ciągu jednej doby spalona zasadzka i samobójstwo człowieka, który wiedział dużo.
00:47:04Zarwane wszystkie niteczki, z których zacząłem skręcać powrós na szyję najpaskudniejszego z bandziorów.
00:47:10A przy tym najbardziej szkodliwy mi człowiek jest gdzieś w zasięgu mojej ręki.
00:47:16Jednak nie wiem, kto to jest.
00:47:19A dalej.
00:47:20Wiem, że muszę znowu czekać.
00:47:22Czekać na nowych zabitych, na nowe pożary, na wisielców, na ślady, na strzępek papieru.
00:47:27Tracić drogocenny czas.
00:47:30Zgłupieć, zdziwaczeć, zdziczeć.
00:47:33Kricho, Stefan, spokój.
00:47:35Mówisz tak, jakby od pioruna wszystko się zaczęło.
00:47:37I razem z nim miało się skończyć.
00:47:40Tak, maszrat się.
00:48:10Ty nikt nie mieszka.
00:48:23Józefińska 2. Przecież ten adres, co mówiłeś.
00:48:25Gdzie może być ta czytelnia?
00:48:48Może to nie tu.
00:48:49Tato.
00:48:54KONIEC
00:49:24KONIEC
00:49:44KONIEC
00:49:46KONIEC
00:49:54Rysie!
00:50:10Zostaw mnie.
00:50:12Goni!
00:50:14Kogo? Za kim?
00:50:16Diabli wiedzą, gdzie oni zwiali.
00:50:18Ja też. Dostałem.
00:50:24Zostaw mnie.
00:50:54Dostałem.
00:50:58Idziemy.
00:51:04Kapitanie!
00:51:21Dawaj, samochód, samochód! Kierowca, gdzie kierowca?
00:51:26Pusty dom na Józefińskiej.
00:51:29Śledzili czytelnia.
00:51:31Zatrzyjmy do szpitala. Muszą go uratować.
00:51:36Szybciej! No szybciej!
00:51:38Poproszę tylko!
00:51:54Tak, rozumiem, nie macie auta.
00:51:57Bandyci w samochodzie, a milicja pieszo, jasne.
00:52:01Trzymajcie się.
00:52:05Milicja nie znalazła ani śladu.
00:52:08Ludzie tam wystraszeni.
00:52:11Na Józefińskiej?
00:52:13Mhm.
00:52:16Trzeba by jakoś zawiadomić rodziców z Tusiny.
00:52:20Przecież on już nie miał rodziców.
00:52:23Naprawdę?
00:52:24Sprawa się komplikuje.
00:52:28Sprawa się komplikuje.
00:52:36To już nie tylko Piorun.
00:52:38Nie tylko Wacław, który tym wszystkim kieruje.
00:52:41Jest jeszcze student.
00:52:42Myślisz, że to ktoś z naszych?
00:52:47Wiem tylko na pewno, że to nie ja.
00:52:49To i mnie zaliczasz do podejrzanych.
00:52:51Nie Kołacz, to nie tak.
00:52:55No zrozum. Wiemy, że student istnieje.
00:52:58Uprzedził Pioruna na Rabskiej Górze.
00:53:00Był wymieniony w kartce znalezionej przy Śmiałym.
00:53:02Słyszał o nim Szyndzielosz. To są fakty.
00:53:04Cudów nie ma.
00:53:06Tu działa ktoś żywy z krwi i kości z głową na karku.
00:53:09A więc podejrzewasz wszystkich.
00:53:13Stusina widział na Halnej u Walczaka jakieś czytelniane książki.
00:53:17Myślałem, że się zasugerował, że szuka dziury w całym.
00:53:19A jednak apteka powiązała się z czytelnią.
00:53:23Trzeba wrócić do tego śladu.
00:53:26Może zająć się jeszcze panią Walczakową, o?
00:53:29Wyszukaj dwóch, których tam nie znają.
00:53:36Już mi nogi wrastają.
00:53:38Nie daj.
00:53:49Nie daj.
00:53:53Nie daj.
00:54:00Nie daj.
00:54:02Nie daj.
00:54:08Wys règim.
00:54:09Nie daj.
00:54:13Nie daj.
00:54:14KONIEC
00:54:44KONIEC
00:55:14KONIEC
00:55:25Dwie małe wódki piekane.
00:55:28Duże czy małe?
00:55:30Małe.
00:55:31Wszystko małe?
00:55:32To by się okazało.
00:55:44Zdawić.
00:55:59Panowie, pozwolę?
00:56:03Czy można prosić o spełnienie toastu?
00:56:08Za Warszawę.
00:56:09Panowie darują okces, ale pomiędzy wiarą żołnierską?
00:56:18Panowie darują. Jestem, że tak powiem, fizjonomistą.
00:56:27Panowie z lasu, wiem, o co wam?
00:56:31Milczenie.
00:56:32The rest is the silence.
00:56:35The silence.
00:56:36Panowie spracowani.
00:56:41Pano Wladiu, poproszę trzy sztabowe pieprzówki.
00:56:46A może spirytusik?
00:56:49Pano Wladiu, pani pozwoli rączkę?
00:56:52Złożę posadłowego, tak?
00:57:00Mieczu, mów mi buzi.
00:57:03Minęły piękne dni Aranjuezu, a dania jest w indieniu.
00:57:13Niestety, nie mogę już w pola.
00:57:17Paczkaj, gadaj z raja, dziewczyno żywoja.
00:57:23To jednak wątroba w strzępach.
00:57:28Minęły piękne dni Aranjuezu, a dania jest w indieniu.
00:57:36Do widzenia, panie prezesie.
00:57:38Do widzenia.
00:57:39Prezes, cywile, cholerny świat.
00:57:44Prezes jakiś.
00:57:46Niejakiś, niejakiś, panie podkrożek.
00:57:50Aże cywil, co fakt.
00:57:52Do widzenia.
00:58:22Zad Texas z piwerski.
00:58:45Zad Australian University
00:58:49KONIEC
00:59:19KONIEC
00:59:49KONIEC
01:00:04Szanowny pan sobie życzy?
01:00:07Jestem od studenta.
01:00:12Nie rozumiem.
01:00:16Czy jest tu do sprzedania penicylina?
01:00:29Teraz rozumiem.
01:00:38Walczak wpadł. Wie pan już o tym?
01:00:40Zaraz. Walczak syprął.
01:00:42Przecież on nie żyje.
01:00:43Zdążył syprąć.
01:00:44Nie wytrzymał badania i wyskoczył oknem.
01:00:47Bał się, że za dużo powie.
01:00:49Przed tym jednak zdalił od niego coś wyciągnąć.
01:00:52Depcą na popiętach.
01:00:53Nie rozumiem. Wczoraj jeszcze dola wiadomość, żeby czekać.
01:00:56Są nowe polecenia.
01:00:58Nie wolno nam dopuścić do kompromitacji politycznej.
01:01:01Jest rozkaz.
01:01:02Natychmiast likwidować czytelnie.
01:01:06Pana mamy przerzucić zagranicę.
01:01:07Wszystko rozumiem, ale jednak z drugiej strony ja nie mówię tak bez upoważnienia.
01:01:21Nie znam pana.
01:01:22Nie musi mi pan niczego wydawać ani wskazywać.
01:01:27Wcale mi na tym nie zależy.
01:01:29Po prostu zamknie pan drzwi i pójdzie pan ze mną.
01:01:36Mam pana dostarczyć na punkt, gdzie pan będzie oczekiwał przerzutu.
01:01:40Nasi ludzie zajmą się zabezpieczeniem archiwum.
01:01:42Wie pan, w archiwum są dokumenty o wielkiej wadze historycznej.
01:01:54Wartościowe przyczynki.
01:01:56Na przyszłego badaca
01:01:57materiał nieoceniony.
01:02:02Może lepiej
01:02:03zabrać od razu.
01:02:12To stare.
01:02:42Wszystko?
01:02:45Tak.
01:02:46Od trzech tygodni nic nie wpływało.
01:02:48Dopiero wczoraj dołożyłem kilka papierów.
01:02:50Meldunki, których nie znaleźli
01:02:52w czasie rewizji u pana magistra Walczaka.
01:03:00Tu jest ciepło.
01:03:02Proszę zdjąć palto.
01:03:03O co?
01:03:04Lepiej, żeby mnie tu w ogóle nie widzieli.
01:03:07Ja przecież wiem, że tu...
01:03:09Tylko nie wiedziałem, że tu
01:03:11Właśnie pan.
01:03:19Doskonale zorganizowane.
01:03:21Jak zawsze.
01:03:28Ale że...
01:03:30Tu mnie pan przywiózł?
01:03:33Tak ustaliłem z Wacławem.
01:03:36Nic mi o tym nie mówił.
01:03:38Jeszcze wielu rzeczy panu nie mówił.
01:03:41Gdyż spodziewam się teraz
01:03:43więcej dowiedzieć się...
01:03:44Niewątpliwie.
01:03:46Dowie się pan.
01:03:54Kogo spodziewał się pan tu zastać?
01:03:57Niech pan się dowie,
01:03:58że student jest naszym człowiekiem
01:04:00w waszej organizacji.
01:04:04Kto pan angażował do współpracy?
01:04:06Pan magister Walczak.
01:04:09Odbierał w siebie.
01:04:10Kto panu mówił, że tu jest ktoś,
01:04:11kto może pomóc w razie czego?
01:04:13Pan magister Walczak.
01:04:14Proszę pana, kupił tę cytelnię.
01:04:16Moje nazwisko.
01:04:18Przedtem na Józefińskim mieliśmy,
01:04:19ale daleko, nieporęcznie.
01:04:21Grodzka, lepszy punkt.
01:04:25Więc punkt na Józefińskiej
01:04:26też nazywał się czytelnia?
01:04:28Czytelnia.
01:04:28Najprościej.
01:04:29Nie podpada.
01:04:30Pan magister Walczak to umyśleł,
01:04:33a Wacław zgodził się.
01:04:36Kto?
01:04:38Wacław.
01:04:40A pan plezygromka.
01:04:43No przecież pan wie.
01:04:53Kto tam?
01:04:54Ja, odchodź.
01:04:55Stefan.
01:04:58Dlaczego tak późno?
01:05:00Zaraz wychodzę na dyżur.
01:05:10Dlaczego nie siadasz?
01:05:12Przecież wychodzisz.
01:05:13Odprowadzisz mnie?
01:05:14Nie mogę.
01:05:17Aniu,
01:05:20pożycz mi klucze od twojego pokoju.
01:05:22Klucze od pokoju?
01:05:25Muszę tu kogoś przyprowadzić.
01:05:28Do mnie?
01:05:30Na noc.
01:05:32Muszę tu przesłuchać
01:05:33znanego działacza,
01:05:34a nikt nie powinien o tym wiedzieć.
01:05:36Już mnie mieszasz w te sprawy.
01:05:39Mną chcesz komenderować.
01:05:47Tylko jeden warunek.
01:05:49Po tym wszystkim
01:05:50ja obejmuję komendę.
01:05:51Dlaczego?
01:05:53Dlaczego?
01:05:53Nie ma.
01:05:53Na noc.
01:05:53Dlaczego?
01:05:54Noc.
01:05:54Nie ma.
01:05:55Noc.
01:05:56Trzeba.
01:05:57Nie ma.
01:05:57Nie ma.
01:05:59Dzięki za oglądanie!
01:06:29Dzięki za oglądanie!
01:06:59Dzięki za oglądanie!
01:07:29Dzięki za oglądanie!
01:07:59Niech pan przestanie!
01:08:01Chętnie bym pana zawiózł w górę, aby pan sobie obejrzał z bliska pańską politykę!
01:08:06Proszę odpowiadać na pytania.
01:08:08Co pana łączyło z magistrem Walczakiem?
01:08:10Był moim przyjacielem.
01:08:11Co pana łączy z osobą bibliotekarza z czytelni jedność?
01:08:15Wypożyczałem u niego książki.
01:08:16Poza tym poszukiwał dla mnie pewnych wydawnictw z dziedziny historii prawa.
01:08:19To dziwne.
01:08:21W jego rejestrach nie figuruje pan jako abonent.
01:08:22Być może byłem zbyt wyróżniającym się klientem.
01:08:25Zresztą daruję panu.
01:08:26Nie mogę ponosić odpowiedzialności za stan rejestrów jakiegoś bibliotekarza.
01:08:30W tych rejestrach czy zapiskach, które ja mam na myśli,
01:08:33figuruje pan jako Wacław.
01:08:35Nie będę odpowiadał na żadne pańskie insynuacje.
01:08:37Szkoda!
01:08:37Myślałem, że wyjaśni mi pan swoje kontakty z apteką pod kopcem i z czytelnią.
01:08:44Widziano pana, jak pan odnosił pewien gustowny pakiecik do czytelni.
01:08:47Żona pana Stanisława prosiła mnie o odniesienie tej paczki.
01:08:51Sądzimy, że są to książki, które z marny wypożyczał...
01:08:53Przepraszam.
01:08:57Trzymał to w skrytce, pod podłogą.
01:08:59Ledwo jesteśmy z naleźli.
01:09:07Czy i teraz nie będzie pan mówił, panie prezesie?
01:09:37Student.
01:09:49Domyślam się, kto to jest.
01:09:52Kto?
01:09:53Niestety, to jeden z moich ludzi.
01:09:56Jest pan tego pewien?
01:09:57Proszę spojrzeć.
01:09:59To jest meldunek znaleziony u Gronki.
01:10:02Stusina wie za dużo.
01:10:03Zdaje mi się, że coś wywęszył.
01:10:05Trzeba z nim skończyć.
01:10:06Podam dogodną sytuację, potem muszę przerwać kontakty na kilka dni.
01:10:10Robi się gorąco student.
01:10:13No to na co czekacie? Zamknijcie go.
01:10:15Chcecie, żeby znowu narozrabiał?
01:10:17O tym nie ma mowy.
01:10:19Zrobiło mu się już za ciasno.
01:10:22A ja nie chcę znów spudłować.
01:10:25Domyślam się.
01:10:27Ale ostatecznego dowodu dostarczy mi...
01:10:30piorun.
01:10:31Przecież oni się dobrze znają.
01:10:32Nie sądzi pan, że to może być ciekawe spotkanie?
01:10:37To będzie pańska satysfakcja, nie moja.
01:10:40Co ma doje piorun o rozmieszczeniu oddziału?
01:10:48Piorun do sztabu.
01:10:50Oddziały rozesłałem zgodnie z poleceniem.
01:10:52Śmiały poszedł do Leśnicy.
01:10:53Sztab zamelinował mu nabory na Wygoniu koło Dunajca.
01:10:57Przeczekamy tam do wszystkich świętych.
01:10:59To znaczy, że będą daje jeszcze cztery dni.
01:11:04Trzeba się pośpieszyć.
01:11:10Siakre.
01:11:12A ja w sztabie mam teraz tylko kwater mistrza.
01:11:15Ale to frontowy chłop, ostrzelany.
01:11:17Nawet na wojnie brzucha nie stracił.
01:11:19Zimny.
01:11:23Zawołajcie mi do aparatu porucznika Borakowskiego.
01:11:27No to co?
01:11:28Obudzić.
01:11:37Wyprzedź.
01:11:39Poprowadzimy.
01:11:40Zawołactwo.
01:11:46Zawołactwo.
01:11:47KONIEC
01:12:17KONIEC
01:12:47KONIEC
01:13:17KONIEC
01:13:47KONIEC
01:14:17KONIEC
01:14:23KONIEC
01:14:47Zdjęcia!
01:15:17POKLADER
01:15:47KONIEC
01:16:17O, jeszcze przed strzelaniem w bok uciekło
01:16:23Dokąd?
01:16:26Bo ja wiem, przez studowę poszli
01:16:28Nie strzelaj
01:16:47Pioruna nie widzę
01:16:58Drożę pana
01:17:04Co tam, mały?
01:17:05Tatuś kazali powiedzieć, że ten Piorun jest u Urcyka w chałupie
01:17:08Gdzie to?
01:17:09O, tam
01:17:10Kłos, profesor, brać dziesięciu ludzi za mną
01:17:14Wiśniewski
01:17:17KONIEC
01:17:47Jesteście otoczeni
01:18:08Wychodź!
01:18:10Żódź, brań!
01:18:19Żódź, brań!
01:18:23Żódź, brań!
01:18:27Żódź!
01:18:29Rzuć, brań!
01:18:39Żódź, brań!
01:18:46Piorun
01:18:47Ten drugi to powicher
01:18:49Bliżej!
01:18:52Podejdź bliżej!
01:18:53Nie strzelaj
01:18:57Nie strzelaj!
01:19:15Nie strzelaj!
01:19:27Koliicie!
01:19:30Nie strzelaj
01:19:33Krak revolution
01:19:34Kraków
01:19:35nauczaj
01:19:37Cię
01:19:39Żódny
01:19:43rel
01:19:44
01:19:45Bm
01:19:46Jednym
01:19:49Bm
01:19:49Kraków
01:19:51Ale
01:19:52CAN
01:19:52Po
01:19:54Ta
01:19:54Kraków
01:19:55Park
01:19:56KONIEC
01:20:26KISZER
01:20:32ICHNJEVSKI
01:20:37ICHNJEVSKI
01:20:46ICHNJEVSKI
01:20:48Stój!
01:21:18Stój!
01:21:20Stój!
01:21:26Stój!
01:21:48Stój!
01:21:50Stój!
01:21:52Stój!
01:22:18Stój!
01:22:34Szlag by to wszystko trafił.
01:22:48Stój!
01:23:18Stój!